sobota, 14 stycznia 2012

od czego zacząć?


Chyba od tego, że brakuje mi czasu żeby tu zajrzeć i spisać ten bałagan w głowie. No właśnie, dlaczego bałagan?
Bardzo ważny był od tamtej notki czas świąt- magiczny czas. Pięknie, rodzinnie ale znów w okresie świątecznym ogarnęła mnie znana dobrze tęsknota. Myślałam: "Chyba ta pozytywna, świąteczna atmosfera w pracy, w galeriach, na ulicach tak wpłynęła na mnie ale tym razem nie poddam się i wszystkie "miłosne emocje" przeleję na rodzinę." - tak miało być, a sprawa po raz kolejny wyglądała całkiem inaczej. Mimo wszystko nie żałuję, ale sama nie wiem czy chciałabym żeby znów to ruszyło ku sobie lub w drugą stronę. Znów czegoś nie wiem. Dlaczego wspomnienia najpierw powodują uśmiech, a zaraz za nim łzy? tego też nie wiem. Tak bardzo wszystko tam przypomina mi Ciebie-bez komentarza. Realizacja naszych w planów w pojedynkę już mi nie smakuję. a Ty tak cholernie nie jesteś sobą.
Dziś 14 stycznia- to byłby ważny dzień. To jest ważny dzień, bo nadal mam Cię w głowie. Chciałabym w końcu przewinąć kartkę na kolejną stronę i zacząć nowy rozdział ale nie wiem czy jestem gotowa zacząć coś od początku, z zerem na koncie i w sercu.
Pierwszy egzamin za mną. Metodyka procesu uczenia się zdecydowanie był jest i będzie moim ulubionym przedmiotem! Przede mną trudny czas. Dla przypomnienia: 27,28 stycznia:zaliczenie ogromu mikro- i makroekonomi, przeczytana książka i praca z własnym opracowaniem jej na filozofię, zaliczenie wstrętnego angielskiego(co za dupek wcisnął mnie do najlepszej grupy?!) zaliczenie EXCELA z wszystkimi wzorami na pamięć. 4 luty: prezentacja na TI, 15 stron bzdur na temat polityki płacowej w przedsiębiorstwie, zaliczenie PRZEOGROMU filozofii, która doprowadza mnie do szału i zaliczenie ćwiczeń z ukochanej matematyki.TO BĘDZIE TRUUDNY CZAS. Zaczynam dziś.
Sor od matmy zaskakuje mnie z dnia na dzień co raz bardziej. To chyba nie jest normalne, żeby tak ważna osoba pytała MNIE co chciałabym robić na zajęciach z matmy, stała przede mną i recytowała mi Szekspira patrząc prosto w oczy i mówiła, że jestem jedyną Julią, która ogarnia matematykę.
Moja waga doszła już do 48,5 ale teraz znów wracam do dawnej siebie. Jest mi to obojętne- i tak siebie lubię.
ABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTTABBOTT-tyle w temacie
Powinniśmy żyć teraz, kiedy puls życia jest mocny. Życie jest rzeczą subtelną...kruchą,ulotną. Nie czekaj na jutro. Bądź tu teraz! Bądź tu teraz! Bądź tu teraz!
W tym mieście tak bez Ciebie pusto jest.