poniedziałek, 23 maja 2011

Przenieśmy się w czasie. Ten czternasty był najgorszym z wszystkich mozliwych czternastych. Muzyka w autobusowym radiu idealnie dostosowala sie do kazdej mysli. Ale mimo tak wyraźnego przekazu nie zdecydowałam. Stojąc ze łzami w oczach na dworcu tego dnia (z wiadomego powodu przyjechalam) byłam już pewna kolejnych decyzji. Ale jeszcze chwilę poczekałam by nie żałować. i nie zalowalam. juz za chwilę wszystko odwróciło się o 180 stopni z wielką korzyscia dla nas. Jednak to tez długo nie trwało... Jaką teraz decyzje podejmę? Tego nie wiem. Jestem juz bardzo zmeczona tym wszystkim. Na pewno żaden wybór nie będzie prosty choć chcę się dobrze przygotowac i przemyśleć każde za i przeciw. Na chwilę obecną wyraźnie widzę tylko jedną, gorszą drogę. Reszta jest rozmazana,jest daleko, wydaje sie byc nieosiągalna...
co więcej... wakacje zaczynam odczuwać w każdym odcinku ciała. pierwsze tygodnie zaplanowane. reszta się okaże w najblizszym czasie.. tylko nie wiem czy bedzie to ta lepsza czy gorsza reszta. Aktualnie znalazłam chwilę wolną o którą bardzo ciężko w Warszawie- bo tu wlasnie jestem. Znalazłam się tu z obowiązków rodzinnych, gdyż cale trzy dni temu pojawił się nowy jej członek, dokładniej członkini księzna Oliwia, na której cześć powstała juz nowa przygrywka bandy: aijaijao. Tak bardzo chcialabym zeby juz bylo dobrze, zeby spokojnie kobietki Dawidczyk wróciły do domu.
Niedawno oglądalam zdjęcia z 98 roku. Czy teraz dziecko tez przyniesie tak wiele radości? Czy znów wszystko będzie tak kolorowe jak wtedy? czy po śmierci Kamila będę potrafila cieszyć się jak dawniej? Nic prostego. Jednak pewne jest, że zakochałam się w tej kruszynie. Tylko nie nazywajcie jej aniołkiem....

4.06- Lednica! ukochana, wytęskniona!

niedziela, 8 maja 2011

I tak po kłótni przyszedł czas na kolejną. Długo nie musiałam czekać, ale obiecuję sobie, że tym razem nie będzie jak zwykle. Spojrzę z innego miejsca na inny widok. Dam radę. Poczekam, pomilczę, poobserwuję. Bo po co komu te nerwy w połowie matury? Ten pełen romantyzmu płomień gaśnie... Gaśnie we mnie, gaśnie w Tobie. Źle się dzieje i źle jest mi z tym- to tak dla jasności.
Jedyne czego mogę być dzisiaj pewna to ta iskra w oku po tylu latach, to te napisy na ścianach, stuknięcia w parapet, wspólne rytmy(te do posłuchania i potańczenia), słowa, gesty i wiele wiele innych niemniej dobrych. Zawsze było to dla mnie wysokim oparciem, zabezpieczającym przed upadkiem. Jestem wdzięczna.
Z przyzwyczajenia chcę sprawdzić plan lekcji, żeby wiedzieć co wrzucić do torby. Chcę sprawdzić plan 2a i 3b, żeby wiedzieć na których przerwach się zobaczymy i jak długo będę czekać. Z przyzwyczajenia codziennie wieczorem sprawdzam kalendarz w telefonie, czy nie mam wpisanego sprawdzianu na nadchodzący dzień. Z przyzwyczajenia chcę nastawić budzik. Z przyzwyczajenia myslę, co tym razem zjemy razem na obiad. Z przyzwyczajenia... Tęsknie szkoło, tęsknie klaso, tęsknię łączniku, tęsknię muzyko słuchana przez charczące głośniki, tęsknię, tęsknię, tęsknię. Kto by pomyślał.. Od jutra będzie inaczej- niepewnie, niejasno.
Przede mną książki, a w nich długie działy od komórek przez wszystkie układy, aż po pełen ewolucjonizm. Jedyne co nie jest mi obce to komórki ciała krzyczące z bólu, z tęsknoty, z niesprawiedliwości.
Wiem, że los porządnie skopał nam tyłki ale przed nami życie, a po nim kolejne. Nic nie jest stracone. Zobaczymy się jeszcze!- i to jest pewne. Choć tęsknię, choć czekam- to wiem. Niebo istnieje!

niedziela, 1 maja 2011

Nie cierpię siebie za to, że jestem tak wrażliwa. Że nie potrafię panować nad łzami i sercem, które znów tak cholernie boli. Nie potrafię. A chciałabym jak dawniej okazać się zimną suką bez uczuć. To fakt za mało emocji mam przed maturą, trzeba mi troszkę dopieprzyć, żeby nie było mi za dobrze i kolorowo. dziekujędziękujędziękuję.

3 dni.... i zaczynam.
proszę tylko, żeby tak nie bolało.