wtorek, 20 grudnia 2011

Mam trzecią nagrodę w konkursie na tyłki w spodniach levisa :) dziękuję za 530 głosów! jestem z siebie dumna.

Praca na recepcji z dnia na dzień coraz bardziej mi się podoba.Mimo skarg na niedzwonienie do ABBOTT (DZWONIĘ!) uwielbiam Johnego za cukierki toffino, jabłuszka i za wieczne"ale jesteś ładna lala", Bartka kanapkę za myljon komplementow dziennie, pana z lux medu za prezent, sny o mnie i nasze Karaiby, Senkju Naraskę za życiowe opowieści i za kandyatów na męża, pana Witka za "poczucie humoru", ochroniarzy i strażaków za: "rybeczko, skarbeńku, królowo, słoneczko, Klaudynko", recepcję z 5 piętra z przyczyn oczywistych, pracowników za to, że ulegają moim uśmiechom i odpowiadają tym samym- nie ma nic piękniejszego. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, za każde miłe słowo, dobry gest, uśmiech. UWIELBIAM moją pracę i dla Postępu 21B wstaję o 5:20 i kładę się spać o 12. WARTO! A NAJBARDZIEJ UWIELBIAM PAULĘ, ZA TO ŻE DZIĘKI NIEJ TAM TRAFIŁAM.
Czuję się dowartościowana, znów urosłam kilka centymetrów. Dobrze mi z tym. Zawsze tego potrzebowałam. KOBIETY tego potrzebują. Ostatnio tak właśnie się czułam w lipcu. Teraz wiem, że mój pobyt w Warszawie ma sens. Tym sensem jest drugi człowiek. Przyzwyczaiłam się już do tempa tu. Polubiłam stolicę! Dobranoc

PS jestem grubas! ważę 47,5! przytyłam 8,5 kg od miesięcy!

wtorek, 29 listopada 2011

chociaż to takie niemęskie


Baterie naładowane. Warto było jechać na dobę do domu. Muzyka, atmosfera, mama, bliscy, impreza- potrzebowałam tego! A teraz już wróciłam do swoich angoli, kurierów, ochroniarzy, strażaków i innych równie wartych wspomnienia pracowników ABBOTTA i wcale nie narzekam. Za dużo o wszystkim myślę, ale co innego robić w ciągu 11 godzin w pracy bez zajęcia. Dziś doszłam do wniosku, że w pewien sposób się spełniam właśnie. W tej pracy czuję się o stokroć lepiej niż w tv markecie. Bezpośrednie rozmowy, obecność drugiego człowieka twarzą w twarz bardzo wpływa na samopoczucie- ci ludzie są wyjątkowi. Pozwalają mi zapomnieć o tym pędzie, tłumie, smutku i samotności. Ambicje dotyczące angielskiego nie dają mi spokoju. Myślę, że Jeffrey też byłby dumny gdybym się podszkoliła. Łabądź od któregoś pracownika z pięknym przekazem był najlepszym prezentem jaki ostatnio dostałam. Zapowiadanie gości ABBOTTA moze byc duuzo przyjemniejsze jeśli wiem już kto jest po drugiej stronie słuchawki. "Do jutra" pracowników stawia mnie na nogi i zachęca do kolejnego dnia przy moim biureczku.
Z niecierpliwością czekam na pierwszą mocną wypłatę. Grafik na grudzień zapowiada się baardzo pracujący(mam najwięcej godzin z wszystkich recepcjonistek) ale w styczniu odreaguję by nie zwariować na dobre.
I ja też. Ja też jestem jednocześnie za bardzo i zarazem nie dosyć. Nie dosyć ładna, nie dosyć szczupła już, nie dosyć uprzejma, nie dosyć zdyscyplinowana. Za bardzo uczuciowa, podatna na zranienia, zbyt silna, zbyt uparta, bałaganiarska.
A jedyne czego potrzebuję to uczucie, że jestem chciana, upragniona i walczy się o mnie. Być może ja też czekam na księcia z bajki. Najdziwniejsze jest to, że teraz jeszcze bardziej trafiają we mnie romantyczne książki, słowa, gesty, filmy, muzyka. Wcale nie mam wstrętu do par. wręcz przeciwnie- lubię obserwować, a tym bardziej, że udziela mi się ich szczęście.
"Chcę być piękna i sprawić byś był pełen podziwu. Spójrz w moje serce i bądź zdumiony. Chcę usłyszeć Twoje słowa, kim jestem, to zupełnie wystarczy. Chcę być tylko warta miłości i piękna." czy to tak wiele?
-idealne zakończenie dnia w pracy :) dało dużo mocy aż do wieczora! :

Och, złóż delikatnie swą głowę
Na Mojej piersi,
A ja cię utulę jak Matka, gdy odpoczywasz,
Przypływ może zmienić się tak szybko,
Ale Ja pozostanę
Tak jak w Przeszłości, tak jak w Przyszłości,
Tak samo Dzisiaj.

Och, znużona, zmęczona i wyczerpana
Odetchnij
I zrzuć ten wielki ciężar, który trzymasz,
Bo Mój jest lekki.
Znam cię na wskroś i na wylot
Nie musisz się kryć.
Chcę ci okazać miłość, głęboką, wysoką i szeroką.

Jestem ciągle.
Jestem blisko.
Jestem spokojem, który niszczy wszystkie
twoje potajemne obawy.
Jestem święty.
Jestem mądry.
Jestem tym Jedynym,
który zna pragnienia twego serca.

Och, złóż delikatnie swą głowę na Mojej piersi,
A ja cię utulę jak Matka,
Gdy odpoczywasz.

sobota, 19 listopada 2011


Zdecydowanie najpieknięjszy widok, przy którym chciałabym się zatrzymać to Oliwia wtulona we mnie, Oliwia tak wsłuchana i wpatrzona w moje oczy, Oliwia usypiająca, Oliwia uśmiechająca się. Czy ona mnie rozumie? Może to głupie ale wydaje mi się, że tak. Szczególnie wtedy, gdy opowiadam jej co mam w planach kiedy urośnie i gdy mówię jej jak bardzo ją kocham, bo reaguje tak jak należy. To małe stworzenie wypełnia każdą dziurę sercową.
Czuję tą nienawiść. Będzie tak jak chce. Nie po mojemu tym razem ale ustąpię- już ustąpiłam. Mimo składanych obietnic, mimo słów, które jak się okazuje były tylko słowami.. jeśli tak będzie łatwiej niech będzie. Niech zapomni. Mimo uczuć, a może już tylko emocji, które szarpią mną na wszystkie strony znów zaczynam wierzyć w siebie, w swoją kobiecą wartość, kobiece piękno duszy(książka od Karoliny kolejny raz wyprowadza mnie na prostą) . Mimo wszystko on jest niezastąpiony.
Mam najlepszą współlokatorkę na świecie. Moja bratnia dusza. Jest jak siostra. Mimo tego, że trzaska drzwiami samochodowymi i krzyczy, że koniec z naszą przyjaźnią, mimo tego, że nie cierpi jak przełączam muzykę, mimo tego nie potrafi gotować! najpiej akcentuję pytanie: NAPRAWDĘ?! Dzięki Pauli i Martynie czuję jak dużo zostało w moim ciele mojej duszy, jak często potrafię być jeszcze sobą! dziękuję
Nie jestem w stanie ogarnąć jak wiele się zmieniło. W ciągu trzech miesięcy... Poznałam tyyyyle osób a Warszawa wciąż jest mi obca. Zmieniłam pracę co bardzo dobrze wpłynęło na samopoczucie.Teraz jestem rybką i robaczkiem ochroniarzy,szkolę angielski, bo bardzo dużo się nim posługuję, grzecznie odpowiadam dzień dobry i do widzenia pracownikom i spisuję gości do firm. Pracuję w dobrej atmosferze i podnoszę poprzeczkę ambicji. Muszę tylko wcześniej chodzić spać bo snu braknie a o 5:30 trzeba wstawać.
Myślę intensywnie nad prezentami świątecznymi i nie mogę się doczekać świąt. Pierwszy raz od dawna tak bardzo chcę poczuć tą atmosferę. Nie ukrywam że "Listy do M" bardzo na to wpłynęły więc po raz kolejny dziękuję :)

poniedziałek, 7 listopada 2011

nie znoszę...

Nie znoszę kłamstwa. Doskonale wiem, w którym to momencie następuje. Osoba którą tak dobrze znam zawsze kłamiąc, patrzy w lewy górny róg. Po co to robi? skoro ja i tak wiem jaka jest prawda. Prawda niekorzystna dla niej- pewnie stąd ten strach. Przecież ja również chcę jej dobra, a okłamując mnie pogarsza sprawę w 100% PO CO?
Nie znoszę duszenia w sobie słów, emocji, uczuć choć sama przyłapuję się na tym ostatnio. Muszę to zmienić ale najpierw chcę być pewna tego, co tak naprawdę we mnie siedzi, bo przed oczami mam tylko bałagan przykryty centymetrami kurzu. Znów jak lawa wulkaniczna czekam na odpowiedni moment, a wtedy już wybuchnę a potem wszystko ułożę. Obiecuję!
Brakuje..brakuje mi drugiej osoby, ale tego co jest nadal we mnie nie chcę przysłonić. Więc cholera na co znów czekam? Czy ja potrafię być sama? Podobno to jest wyniesione z domu. Co wyniosłam ja? Na chwilę obecną zapycham każdą wolną chwilę, byle nie myśleć!
Czy mnie jeszcze pamiętacie? To ja, nadal ta sama. Jestem tu...

poniedziałek, 31 października 2011

biskupiecko

Jest 4:26- nie śpię. Nie warto tracić tego czasu na sen. Ucieka między palcami cenny czas. Nie chcę go marnować. Właśnie wróciłam z U naładowana najlepszą muzyką. Chyba mogę wracać do siebie...To już jutro. Nie chcę ale wiem, że tu nic lepszego mnie nie spotka. Biskupiec nie jest dla mnie ani ja dla niego. W końcu się przyzwyczaję do wielkiego miasta ale mimo wszystko w każdej wolnej chwili będę tu z wielu powodów.
Dopiero między innymi kiedy dostaję śniadanie do łóżka, zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo brakowało mi tego poczucia bezpieczeństwa.jak bardzo brakowało mi ciepłej dłoni i przytulenia. jak bardzo brakowało tego miejsca, tych ludzi, tej atmosfery.
Jednak nie wszystko jest proste jak mogłoby się wydawać. Mieszkałam tu całe 19 lat, a wszystkie miejsca kojarzą mi się z dwoma ostatnimi. Podczas spaceru krótkim odcinkiem naszej trasy wspominam, a łzy napływają do oczu. Wracając z dworca przypomina się sytuacja, kiedy po pierwszej kłótni i pierwszej zgodzie tą drogą szłam i uśmiechałam się do każdego liścia, słupka, znaku skacząc ze szczęścia i pełna nadziei na lepsze jutro. Dziś wracam tą trasą wpatrzona w chodnik, bez uśmiechu, bez nadziei. Jutro powrót, a ja znowu zostawiam tu otwartą książkę na tym samym rozdziale...
1.11.2011 To już 6 lat. wspaniałe w moim życiu 6 lat. Uśmiecham się i wiem, że nie zmieniłabym tu niczego. Mimo wspólnych porażek, dzięki wspólnym sukcesom zdaję sobie sprawę z tego, jak ważną jest dla mnie osobą. By tradycji stała się zadość w dniu dzisiejszym znów na cmentarzu, znów my, choć inni to wciąż ci sami. Dziś dziękuję za pokolorowanie sześciu lat w moim życiu. Życzę nam kolejnych sześciu.

To był udany weekend mimo wszystko! spędzony w wyjątkowym towarzystwie, za które bez wahania oddam życie. dziękuję!

niedziela, 9 października 2011

sama czy samotna?

Unieś swą twarz i obetrzyj już łzy... Samotność to taka straszna trwoga, a przecież wszystko jest dla naszego dobra. Wszystko było zaplanowane przez Niego. Więc zaufajmy... Tak cholernie boję się samotności. Boję się, że to, co budowane przed dwa lata upadnie. Cegiełka po cegiełce runą, a razem z nimi znikniesz Ty. Ogarnia mnie samotność emocjonalna. Jak temu zapobiec? Chyba nie najlepszym wyjściem jest praca przez 12 godzin i robienie tyle na raz, by znów oszukać się, że jest mi dobrze. Nauczyłam się już, ze tu jestem sama, a mimo wszystko muszę tej nauce nadać podmiotowości jak to powiedział wczoraj mój ulubiony wykładowca Metodyki procesu uczenia się. Muszę nadać wszystkiemu twórczy wkład, mój wkład by zrozumieć. Potrzebuję jeszcze czasu by te wieczory nie były już tak przygnębiające. Melancholijnie mi znów. Potrzeba mi podładowania baterii. Mimo wszystko czuję jeszcze większą samotność w tym ścisku warszawskim i żal ściska serce gdy patrzę na te wszystkie smutne twarze, każda z problemem, mnóstwo problemów. Ale cieszy mnie ostatni fakt, że nawet rozmową telefoniczną wciskając kosmodiski mogę w pewnym stopniu pomóc, bo choć na chwile ludzie zmieniają myśli. Przygnębiona kobieta która nie jadła cały dzień opowiedziała mi kilka historii z przeszłości i uśmiech na jej twarzy wyczułam przez słuchawki. To było wspaniałe.

Ja marzę o piaszczystej plaży, słońcu i szumie morza.
PS nigdy nie usunę skrzynki odbiorczej!

wtorek, 6 września 2011

Oficjalnie zakończyłam wakacje w underze w doborowym towarzystwie przy pięknej, najlepszej muzyce. Rozczarowań, ktorych się obawiałam na szczęście nie było, a miejscami nawet ja pokazałam rogi. bawiłam się wspaniale- cel osiągnięty. Z tego miejsca dziękuję za wszystkie dedykacje, za FALLIN i PRESCRIPTION, klęknięcia, ukłony w moją stronę(uwielbiam czuć się piękna), wspólny śpiew i taniec, za naklejki, ale przede wszystkim za muzyczny przekaz! :) baterie naładowane, do następnego razu!

No i się zaczęło, pierwsze potknięcia, smutki, przygnębienie, zmęczenie. Ale zwracam też uwagę na pozytywne aspekty! Od wczoraj jestem w Warszawie. Nastawienie na pierwszą rozmowę o pracę- stres.. ale na marne, bo się nie odbyła. Odreagowałam na koncercie! Kuba Badach i Poluzjanci- zaczarował mnie ten zespół, niepojęte co muzyka robi z ludźmi. Aż się nie chce wierzyć, że to działo się naprawdę. Dziś 5 godzin sprzątania, układania i ogarniania swojego pokoju. Mimo bólu karku i wszystkich partii mięśni- podoba mi się! Czytanie "Urzekającej" w metrze też jest bardzo przyjemne. Najważniejszy cel na najbliższy czas: znaleźć pracę i wpasować się w ten rytm wielkiego miasta. Uda mi się! Tylko potrzebuję waszego wsparcia...

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Miłośc mi wszystko wyjaśniła

1. Tak wielka zmiana, po tylu próbach, tylu ciężkich latach dla nas wszystkich. Chcę mu wybaczyc to wszystko, co zrobił mi i mojej rodzinie. Chcę dac mu kolejną szansę na poprawę. Wierzę, że się uda. Wierzę że możemy wszystko zacząc na czysto, po pełnym detoksie nie tylko dla niego ale dla nas również. Potrzebujemy siebie nawzajem. To, co wczoraj się wydarzyło jeszcze chwilę przed było niemożliwe. ja ciągle myślę że to cud. Po prawie całej nocy gdy modliłam się i prosiłam, to wszystko czego oczekiwałam po prostu stało się! Czy zasłużyłam na tak wiele po jednej nocy? Wszyscy po tylu latach i wylanych łzach na to zasłużyliśmy. .Te rany chcę oddac Bogu i zacząc wszystko na nowo. Pojawiła się iskra nadziei więc oby tak dalej.
2. Nie znam go takiego, czuję, że obok mnie jest obcy człowiek. Pełen egoizmu i nienawiści. Ze złym nastawieniem do świata, bez grama pokory i zrozumienia. Boję się go, jego reakcji, słów, zachowania. Boję się o niego, że zamiast dążyc to doskonałości, spadnie i będzie tylko gorzej. Karolina miała rację mówiąc, że prawdziwa przyjaźń i miłośc opiera się na Bogu. Nigdy nie zapomnę tych słów. A przypomniały mi się w odpowiednim momencie. To jest ten moment, kiedy muszę znów wiele przemyślec, przemodlic.
3. coraz bliżej i bliżej sobota. zbliża się impreza na którą czekam od dawna: zakończenie wakacji... zapowiada się ciekawie i nie mogę się doczekac. ta muzyka, ci ludzie.. nie mogę się doczekac! obym się nie rozczarowala

poniedziałek, 22 sierpnia 2011


Znów wypada skleić zdań kilka... Dzieje się tak wiele, że nie wiem od czego zacząć, a tym samym tak mało, że nie wiem czy jest sens cokolwiek sklejać.
Wakacje, które miały być przeżyte "pełną parą" kończą się. Za chwilę mnie tu nie będzie. Z postanowień znów wyszło nic. Tak wiele planowaliśmy, a jeszcze bardziej
oddaliliśmy się od siebie. To takie przykre...To miały być nasze najpiękniejsze wakacje.
Czas na fakty: warszawa jest nasza! znalazłyśmy mieszkanie i trzeciego współlokatora- to były intensywne poszukiwania, ale bardzo owocne. Mam oddzielny pokój i plan na jego ulepszenie! Już wiem jakie to uczucie być na nowym gruncie, chcieć już sprzątać, zmieniać, układać każdą rzecz pod idealnym kątem, według swojego upodobania.
Dostałam się na studia- będę zarządzać! Wybaczcie, że nie przeprowadzać terapie, resocjalizować, czy pracować w SPA. To był bardzo dobry MÓJ wybór! Czuję, że mogę się odnaleźć.
dorośleję.. Raz na plus, raz niekoniecznie.
+ w końcu rozumiem znaczenie sakramentów, chcę wiedzieć więcej i więcej i dzielić tą wiedzą
+ na niektóre słowa przymykam oko i staram się być obojętna
+ chcę pracować, zarabiać na swoją każdą potrzebę i zaspokajać ją
+ chcę nauczyć się gotować i początki w moim wykonaniu są niezłe
+ jeszcze więcej czytam
+ planuję przyszłość
+ wiem już dlaczego tak częsta spowiedź jest potrzebna!

Podczas gdy Ona podpisywała kolejną krucjatę ja zalewałam się i przekraczałam wszelkie granice. To też zmieniłam. Wiele zrozumiałam i wiem, że życie nadal mi miłe
mimo wszystko i gdyby coś... Zmądrzałam :) to się więcej nie powtórzy. Postanowione!

Zauważyłam, że coraz częściej powtarza się ten sam schemat: są dwie osoby a między nimi problem, Ty jako trzecia osoba chcesz pomóc, poświęcasz się do skutku.
udaje się! Jednak po chwili to Ty jesteś problemem, a każdy dobry uczynek nagle przedstawiony jest przeciwko Tobie. Gubisz się i załamujesz. Obiecujesz sobie, że nigdy więcej jako trzecia osoba! aż do następnej sytuacji...

Byłam z mamą we Władysławowie. Morze działa na nas obie kojąco. Chcę się odwdzięczyć, za to, co robi od zawsze. Zasłużyła na tak wiele! Czy będę mogła dać jej choć część szczęścia, które ona daje mi codziennie? Żałuje, że doceniam po takim czasie. To ona jest fundamentem. Bez niej nie wyobrażam sobie mnie. To dlatego tak bardzo boję się wyjeżdżać. Martwię się o nas.

Brakuje mi Kasi. To już miesiąc bez niej tu..Mimo wszystko nadal wierzę, że od zawsze na zawsze! W ciągu tego miesiąca zauważyłam jak wiele mogę stracić. Chcę wszystko naprawić i znów być jak najbliżej.

Zdaję sobie sprawę jak bardzo ogarnia mnie uczucie tęsknoty. Tęsknię za dzieciństwem, tęsknię za rodziną, za chwilami kiedy całą gromadą jedliśmy przy jednym stole. Tęsknię za Kamilem- nie wiedziałam, że to jest nadal tak silne ale mama mówi, że to swiadczy o najlepszym, najważniejszym. Tęsknię za stanem zakochania, za motylami w brzuchu. Czy potrafię jeszcze kochać? i uwaga teraz najlepsze... Jednak jestem wrażliwa.. Czas się z tym pogodzić.

niedziela, 17 lipca 2011

FS


Dlaczego mężczyźni kochają zołzy? Czy tym razem byłam "zbyt miła"-"zbyt grzeczna"? Co poszło nie tak? Powinnam być z siebie dumna. Zrobiłam tak, jak należy. Mimo wszystko, docenię to pewnie innym razem. Nie dziś. na pewno nie dziś. Wiem, że zasłużyłam na więcej niż kilka słów. A jednak czuję jak coś ciągnie mnie do Ciebie z siłą, której nie mogę się przeciwstawić. Jestem słaba i znów przyłapałam się na tym, jak biegnę w stronę złego.
James Blake śpiewa "There's limit to your love". To limit, który właśnie wyczerpałam.
Ale uczy mnie to jednego. Tym razem nie zatrzymam się i nie odwrócę. Nie chcę wrócić do tego co było. Należy iść dalej. Postanawiam.. Chcę zmienić wiele!

POTRZEBUJĘ DOWARTOŚCIOWANIA!


-zdjęcie świeże! z moją 8 tygodniową księżniczką!

środa, 8 czerwca 2011

zmieniam się. od natłoku problemów uciekam, chowam się pod kołdrą wczytując się w poruszające, prawdziwe, mądre historie o tym, jak się rodzi, jak dojrzewa i jak wygasa to najważniejsze w życiu uczucie- wg Marty Fox. Piję więcej herbaty- polubiłam ją. Co tydzień w niedzielę o stałej porze jestem w kościele. Odkryłam dar uspokajania dzieci. Oliwia jest kochana! i chyba jedyna docenia moje psychologiczne nastawienie. Znów pogrywam na keyboardzie.
Wielkimi krokami zbliża się nieznane, czas w którym trzeba strzepać kurz zalegający na odważnym ciele, znów trzeba się pokazać, znów być samodzielną, znów sama. bez Ciebie, bez mamy, bez przyjaciół. tylko ja w wielkim świecie. Chcę ale nie chcę..

Ostatnio patrząc na to, co dzieje się wokół dochodzę do wniosku, że prawdziwych mężczyzn w ogóle nie ma. GDZIE CI MĘŻCZYŹNI????

Mężczyzna powinien być ODPOWIEDZIALNY.
Mężczyzna powinien być dojrzały.
Mężczyzna powinien być czuły, choć trochę romantyczny.
Mężczyzna powinien wiedzieć w którym momencie zamknąć usta kobiety pocałunkiem.
Mężczyzna powinien być szczery i godny zaufania.
Mężczyzna powinien być zaradny.
Mężczyzna powinien myśleć więcej o miłości niż o seksie.
Mężczyzna powinien być pewny siebie, swoich słów i czynów.
i nie powinien stawiać alkoholu, imprez i innych rozrywek tego rodzaju ponad nią.


Dążenie do ideału to rzecz ludzka i rozwojowa dobra, jednak nie wtedy gdy ideał nie mieści się w granicach realnego świata. Lęk przed dokonaniem wyboru któregoś mężczyzny i poniesieniem ostatecznej porażki powoduje, że łatwiej jest utrzymać status quo nie decydując się na nic, bo wtedy nic przecież się nie traci. Trzeba jednak mieć świadomość, że choć nic się nie traci będąc biernym, to też nic się nie zyskuje, a jeśli nic się nie zyskuje to z czasem to co mamy też przestaje wystarczać. Nadzieja na szczęście w miłości jest nieodłączną cechą ludzi, choćby nie wiem jak bardzo zaprzeczali, że tak nie jest. Spotykając w końcu mężczyznę, który oczywiście nie jest w stanie być naszym idealnym wyobrażeniem, staramy się w nim zobaczyć jak najwięcej pozytywnych cech, maksymalizujemy zyski by poczuć się szczęśliwszymi. Ten sposób na pewien czas jest skuteczny, niestety nie w skali całego życia, prędzej czy później nasz ideał zacznie mieć wady i nie jest tak, że nie posiadał ich wcześniej, ale my oślepione miłością i chęcią by ten człowiek jednak okazał się ideałem na którego czekamy, nie widzimy całego człowieka. Z wiekiem klapki z oczu spadają, zauważamy, że ideał brudzi, coraz mniej o siebie dba, a całkowicie nie dba już o nas. Wtedy też najczęściej wracamy do punktu wyjścia....czyli tworzymy nowy ideał w marzeniach. Przekonałam się już, że nie można wiecznie żyć sferą marzeń, bo i one kiedyś natkną się na rzeczywistość która potraktuje je z brutalnością.
Tu czas wywnioskować, że nie warto szukać ideałów. Miłość jest ślepa. Zasłania oczy, wtedy nawet zwykły człowiek z masą wad wydaje się nam ósmym cudem świata, a zrobienie mu pomidorówki na obiad daje nam pełnie szczęścia, nawet jeśli wlewając ją nie podstawia talerza.
Chciałabym, tak wiele chciałabym... Ale jaki jest sens? Znów dostaję kopa, znów nie doceniasz, znów wątpię, znów krzyczę, żebyś mnie ratował kiedy patrzę w Twoje oczy ale nie chcesz tego słyszeć. Nic nie mówisz, odchodzisz, wybierasz prostszą drogę. Upijasz się i znów masz gdzieś to, co chcę powiedzieć. Co dzień powtarzamy sobie "jutro będzie lepiej". Jestem już zmęczona tą formą pocieszania.

niedziela, 5 czerwca 2011

Wypadałoby znów coś napisać mimo, że w głowie wszystko do góry nogami. Chcemy wymyślać dzisiaj bez wczoraj. Nieistotne znów odgrywa ważną rolę. Najważniejsze stało się nieważne. Myśli i słowa wybuchły jak dawno uśpiony wulkan i zostały przelane na odpowiednią osobę, choć znów z niepotrzebnym użyciem hiperbolizacji. Za dużo słów z dwóch stron. Brak wniosków, a sprawa znów odłożona na potem. Poczułam zagrożenie, stąd to wszystko. zagrożenie czym?- tego już nie wiem.
Jaką rolę przeznaczenie gra w moim życiu? I jaką my odgrywamy tu rolę? Czy celowo zostaliśmy podstawieni w tym czasie i miejscu?

Po Lednicy duchowy porządek. Choć bez efektu z 2009. Mimo upału, zaniedbania, brudu, piekących nóg radość nie opuszcza. Zdajemy sobie sprawę, że tu chodzi o coś więcej. Uważam, że dobrą decyzją był wyjazd we dwoje. Jak dobrze jest mieć Cię obok. Dziękuję po raz kolejny. To był dobry czas dla nas poświęcony odpowiednim wartościom.

poniedziałek, 23 maja 2011

Przenieśmy się w czasie. Ten czternasty był najgorszym z wszystkich mozliwych czternastych. Muzyka w autobusowym radiu idealnie dostosowala sie do kazdej mysli. Ale mimo tak wyraźnego przekazu nie zdecydowałam. Stojąc ze łzami w oczach na dworcu tego dnia (z wiadomego powodu przyjechalam) byłam już pewna kolejnych decyzji. Ale jeszcze chwilę poczekałam by nie żałować. i nie zalowalam. juz za chwilę wszystko odwróciło się o 180 stopni z wielką korzyscia dla nas. Jednak to tez długo nie trwało... Jaką teraz decyzje podejmę? Tego nie wiem. Jestem juz bardzo zmeczona tym wszystkim. Na pewno żaden wybór nie będzie prosty choć chcę się dobrze przygotowac i przemyśleć każde za i przeciw. Na chwilę obecną wyraźnie widzę tylko jedną, gorszą drogę. Reszta jest rozmazana,jest daleko, wydaje sie byc nieosiągalna...
co więcej... wakacje zaczynam odczuwać w każdym odcinku ciała. pierwsze tygodnie zaplanowane. reszta się okaże w najblizszym czasie.. tylko nie wiem czy bedzie to ta lepsza czy gorsza reszta. Aktualnie znalazłam chwilę wolną o którą bardzo ciężko w Warszawie- bo tu wlasnie jestem. Znalazłam się tu z obowiązków rodzinnych, gdyż cale trzy dni temu pojawił się nowy jej członek, dokładniej członkini księzna Oliwia, na której cześć powstała juz nowa przygrywka bandy: aijaijao. Tak bardzo chcialabym zeby juz bylo dobrze, zeby spokojnie kobietki Dawidczyk wróciły do domu.
Niedawno oglądalam zdjęcia z 98 roku. Czy teraz dziecko tez przyniesie tak wiele radości? Czy znów wszystko będzie tak kolorowe jak wtedy? czy po śmierci Kamila będę potrafila cieszyć się jak dawniej? Nic prostego. Jednak pewne jest, że zakochałam się w tej kruszynie. Tylko nie nazywajcie jej aniołkiem....

4.06- Lednica! ukochana, wytęskniona!

niedziela, 8 maja 2011

I tak po kłótni przyszedł czas na kolejną. Długo nie musiałam czekać, ale obiecuję sobie, że tym razem nie będzie jak zwykle. Spojrzę z innego miejsca na inny widok. Dam radę. Poczekam, pomilczę, poobserwuję. Bo po co komu te nerwy w połowie matury? Ten pełen romantyzmu płomień gaśnie... Gaśnie we mnie, gaśnie w Tobie. Źle się dzieje i źle jest mi z tym- to tak dla jasności.
Jedyne czego mogę być dzisiaj pewna to ta iskra w oku po tylu latach, to te napisy na ścianach, stuknięcia w parapet, wspólne rytmy(te do posłuchania i potańczenia), słowa, gesty i wiele wiele innych niemniej dobrych. Zawsze było to dla mnie wysokim oparciem, zabezpieczającym przed upadkiem. Jestem wdzięczna.
Z przyzwyczajenia chcę sprawdzić plan lekcji, żeby wiedzieć co wrzucić do torby. Chcę sprawdzić plan 2a i 3b, żeby wiedzieć na których przerwach się zobaczymy i jak długo będę czekać. Z przyzwyczajenia codziennie wieczorem sprawdzam kalendarz w telefonie, czy nie mam wpisanego sprawdzianu na nadchodzący dzień. Z przyzwyczajenia chcę nastawić budzik. Z przyzwyczajenia myslę, co tym razem zjemy razem na obiad. Z przyzwyczajenia... Tęsknie szkoło, tęsknie klaso, tęsknię łączniku, tęsknię muzyko słuchana przez charczące głośniki, tęsknię, tęsknię, tęsknię. Kto by pomyślał.. Od jutra będzie inaczej- niepewnie, niejasno.
Przede mną książki, a w nich długie działy od komórek przez wszystkie układy, aż po pełen ewolucjonizm. Jedyne co nie jest mi obce to komórki ciała krzyczące z bólu, z tęsknoty, z niesprawiedliwości.
Wiem, że los porządnie skopał nam tyłki ale przed nami życie, a po nim kolejne. Nic nie jest stracone. Zobaczymy się jeszcze!- i to jest pewne. Choć tęsknię, choć czekam- to wiem. Niebo istnieje!

niedziela, 1 maja 2011

Nie cierpię siebie za to, że jestem tak wrażliwa. Że nie potrafię panować nad łzami i sercem, które znów tak cholernie boli. Nie potrafię. A chciałabym jak dawniej okazać się zimną suką bez uczuć. To fakt za mało emocji mam przed maturą, trzeba mi troszkę dopieprzyć, żeby nie było mi za dobrze i kolorowo. dziekujędziękujędziękuję.

3 dni.... i zaczynam.
proszę tylko, żeby tak nie bolało.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Ten dzień chcę podsumować w kilku zdaniach, po czym przytulę się do niebieskiej i spokojnie zaśniemy. Myślałam, że razem ze słońcem pojawi się uśmiech. Jednak od rana zamiast niego, towarzyszył mi znajomy od dawna ból. Na przyćmienie go połknęłam wstrętną tabletkę, po czym wolnym krokiem udałam się do szkoły, coby spowolnić pracę serca i siebie również uspokoić. "Spokojnie serduszko, wolniej, wolniej" pomagało do długiej przerwy. stop. nie będę się przecież użalać.

Na to, co dzieję się w domu brak mi słów. Czuję i widzę w jak szybkim tempie się od siebie oddalamy, czuję że wszystko znika gdzieś z każdym twoim krokiem, gestem, dźwiękiem, słowem. Jest mi z tym źle. Ale przecież wszystko sobie wmawiam, potem niepotrzebnie się denerwuję i płaczę i pewnie stąd ta nerwica. Może masz rację ale moim zdaniem to nie rodzina. To jakiś pieprzony układ, którego nie mogę pojąć.

A to kruche życie przypomina mi efekt domina. Znów wracam do przeszłości, myślę o wypadku. To już prawie rok. Choć tak wiele mnie to nauczyło, za każdym razem myślami tam wracam, a tak bardzo tego nie chcę. Wszystko miało być przecież inne.
Tymczasem zamknę na chwilę oczy. W głowie z przyzwyczajenia ułożę plan na lepsze jutro. Rano przysłonię opuchnięte oczy, wezmę kolejną porcję tabletek i zacznę nowy dzień.
Dobrze, że Cię mam! Jesteś dla mnie wszystkim, a wszystko jest Tobą. Dziękuję...to już 15 miesięcy. Dobranoc

piątek, 1 kwietnia 2011

Przychodzi pora napisania tu czegoś niekoniecznie logicznego, mądrego. czegoś nowego! No właśnie, ale tu bym polemizowała. Czytając poprzednie notki odnajduję ukryty w nich sens, który przekazuje mi, że od długiego czasu nie zmienia się nic. Choć tak wiele sobie obiecywałam/liśmy.Zupełnie nic. Żałuję, że nie mogę pisać częściej. Myślę, że brzmiałoby to jak kilkukrotnie przeczytana książka. Choć na każdy wers któryś raz z kolei przeczytany mogłabym spojrzeć z innej strony, to wiem, że nie zaskoczy mnie nic, co wyczytam w kolejnym. A moje życie dawniej zupełnie inaczej wyglądało . Była to ciągła zmiana, wiele spontaniczności plątało się między moimi wersami, ale zawsze (no prawie) przyprawiały uśmiech, mój uśmiech i pełną rekonwalescencję po upadku. ZDECYDOWANIE POTRZEBUJĘ ZMIAN! Ale boję się ich.

Wokół mnie wieje egoizmem. Echo fałszu odbija się od budynków. Mam ochotę powiedzieć kilka słów odpowiednim osobom ale przecież nie jestem ich sumieniem. Będę trzymała się od nich z daleka, choć może nie być to takie proste. Mimo tego, tu w szkole jest mi dobrze! Naprawdę nie sądziłam, że to kiedykolwiek napiszę. W klasie między nami jest dobry kontakt jak nigdy. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, ze wkrótce to wszystko się tak po prostu skończy. Boję się tego.

Mateusz wyjechał. To była jego zmiana, jego krok w kierunku jego przyszłości, czego mu zazdroszczę chociaż wiem, że to nie było, nie jest i nie będzie nigdy łatwe. Dla mnie również. Niedługo moja kolej. Jaki ja obiorę kierunek? Czy będzie to dobry wybór? Boję się

Przede mną kilka tygodni ciężkiej pracy. Przecież muszę zdać jakoś tą maturę. Robię to dla siebie i musi się udać. To jest moja jedyna deska ratunku, by wyrwać się z tego bagna. ale.. tak zwyczajnie się boję.

"Mów do mnie Panie. Chcę słyszeć Cię. przyjąć od Ciebie co masz dla mnie
Nie chcę się chować, lecz w Tobie skryć. W cieniu Twym Panie chcę iść.
Święty, potężny jesteś Panie nasz! Przed Tobą dziś możemy stać dzięki łasce,
nie dzięki nam samym"
-brakowało mi tego bardzo. Jednak modlitwa zwyczajna mi nie wystarcza.
Dziś spędziłam bardzo miły wieczór.. A od poniedziałku rekolekcje w stałym, jedynym składzie. Czekam i proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie...Boję się

niedziela, 20 marca 2011


Choruję na bezradność. Moim lekarstwem jest bezsilność.
"Do Jezusa uciekaj, gdy Ci ciężko i smutno, proś Go o światło, siłę i będzie dobrze"

piątek, 11 marca 2011


Nawiązując do imprezy z ostatniej notki, nawet na nią nie poszłam. Minus dla rozrywki. Ale dzięki temu mogliśmy spokojnie porozmawiać. Jak kiedyś powiedzieliśmy sobie o wszystkim, przy czym tym razem ton nie zdradził naszego gniewu i obeszło się bez kłótni. Duży plus dla nas. Sprawa z Zabrodzia wyjaśniona i oddzielona grubą kreską.
Za mną Dzień Kobiet spędzony z właściwą osobą we właściwym miejscu. Jeszcze raz bardzo dziękuję. To było idealne.
Są wyniki holtera. Nie ma tragedii, jestem zdrowa :) tylko stres stres i jeszcze raz stres. Przynajmniej dowiedziałam się jakie pulsy miewam na matmie- 156.
Matma.. wstrętna matma poprawiona! uff
a dziś piątek, a ja.. mam zamiar się uczyć! Nie ma lipy.

sobota, 5 marca 2011

zabrodzie

Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu Twojej świadomości, bezpowrotnie.
Chciałabym przez judasze oczu twoich łagodnych spojrzeć kto tam? kto jest w środku?
Chciałabym stanąć z boku i obserwować, tylko obserwować.
Wczoraj znowu zdałam sobie sprawę z tego, że muszę zacząć żyć dla siebie, swoim życiem. Ale gdy zaczyna Ci czegoś brakować, robisz wszystko, by ktoś mógł Ci go zastąpić. Nasz związek wisi na ostatnim, cienkim włosku. Po raz kolejny pytam co z nami będzie. Chciałabym zmyć z siebie każdą brudną myśl po czym będąc już na dobrej drodze nie chcę znać powrotu. Chcę iść, zawsze do przodu. Potrzebuję tylko jednej pary rąk, która wyciągnie mnie z tego bagna, w którym przyszło mi żyć. W jedną lub w drugą stronę- muszę zdecydować.
Dziś będę się tylko bawić! Ostatki part 2. Tym razem nie pozwolę, być coś to popsuło.

piątek, 25 lutego 2011

tears in heaven


Wsłuchując się w piękniejsze dziś dźwięki Claptona, nadchodzi pora napisania tu czegoś nowego. Zwykle nie sprawiało mi to kłopotu, zajmowało chwilę, góra dwie. Cholera, znów zaczynam od końca...
Powinnam skakać z radości. Od dziś oficjalnie nie muszę chodzić na lekcje w-f, co oznacza 4 godziny więcej dla siebie, 4 godziny mniej wysiłku i całe 4 godziny bez stresu.
Zaczynam o siebie dbać. Wsłuchuję się w siebie, zwracam bacznie uwagę na to co jem, w jakich ilościach i godzinach. Do wakacji muszę przybrać, chcę.
Dziś znów doceniam, że tu jestem. Gdyby nie ten budzik dziś rano pewnie udusiłabym się własną krwią. Wiem, że brzmi to drastycznie i pobudza wyobraźnię. Dźwięk, którego na co dzień nie cierpię zasłużył na wielki ukłon z mojej strony. Teraz muszę przedyskutować, czy kolejny krwotok z nosa był skutkiem wypłukania żelaza przez tabletki, które teraz biorę, czy przyczyna wiąże się z czymś zupełnie innym. Postanowione- we wtorek wybieram się do kardiologa po ten sprzęt na 24 godziny. to będą 24 godziny bez telefonu i komputera, 24 godziny z kablami na ciele. dam radę!
do matury 68 dni, czas planować przyszłość, a ja wciąż stoję w miejscu. Próbna z języka polskiego wypadła na 70% tragedii nie ma, ale wiem, że stać mnie na więcej. Niedługo próba z biologii- tu już nie będzie tak spokojnie.
Coś o nas? Zastanawiam się, czy z tego samego powodu co dawniej, jest mi źle, gdy siedzę tu sama. Nawet ciasto, które robiliśmy w wakacje smakowało mi bardziej niż to, które zrobiliśmy dzisiaj. Czy mam wziąć pod uwagę to, co jest i co było wtedy między nami? Poprzedni tydzień zaliczam do tych gorszych, najgorszych. Znów chciałam to zrobić. Co powstrzymało? Co nie pozwoliło? Zdecydowanie nadzieja na lepsze jutro, nasze jutro.

środa, 16 lutego 2011

Walentynki zaliczam do udanych. Wcale nie są one takie złe. Plany były może błahe, ale ich zrealizowanie spowodowało, że znowu pojawił się uśmiech, a nawet w postaci podwójnej dawki. Najważniejszym moim planem było spędzić je z Nim. równie ważnym postarać się przekonać serce, żeby uspokoiło się na kilka godzin. Z chwilami słabości posłuchało mnie. Nadal nikt nie zna przyczyny jego wariowania. Wczoraj byłam, dziś byłam i jutro znowu wybieram się do lekarza. Dziś odesłano mnie od kardiologa do jakiejś kolejnej poradni ze skierowaniem na założenie mi holtera na 24h. Nie jest mi to obce, bo Wojtkowi często go nakładają. Chciałabym nie być już w ciemnej dupie. Chciałabym wiedzieć na czym stoję i jakie leki powinnam przyjmować.. To straszny widok, gdy w kolejce do kardiologa dookoła mnie siedzą sami +60,którzy jeszcze bezczelnie pytają: to młodzi mają prawo chorować na serce?
Czuję jakbym miała duszę staruszki. Chciałabym znów szaleć. Nie mogę się doczekać piątku, jak nigdy! Chcę tańczyć, śmiać się i zapominać. Kiedyś był to lek na wszystko. Oby znów się udało.
Jutro znowu zobaczę mojego loczka blond!- między innymi dlatego pójdę wcześniej spać, rano podniosę się z łóżka, pójdę do szkoły, najem się stresu i zgłoszę z języka polskiego- coby szybciej zleciał dzień. Na szczęście dwie matmy pod rząd w tym tygodniu mam już za sobą. taak obliczam.... ile minut do dzwonka. wstrętna matematka, a kysz!

piątek, 11 lutego 2011

no more


południe: Marzę, by choć na chwilę przenieść się do dziecięcego świata bajki. Tego bez problemów. Wtedy smutek odwiedzał nas, gdy nie było z kim się bawić. Dziś moje koleżanki do zabawy zastąpiło kilka opakowań tabletek, a w poradni znają mnie na tyle dobrze, że czuję jakbym była na własnym podwórku, niedługo przejdę z nimi na ty.
Więc byłam u lekarza, dostałam skierowanie na badania: morfologia z rozmazem, dwa hormonalne, OB, EKG. W dniu badań znów moje serce zaczęło szaleć. Przeleżałam w łóżku od 15 do 10 następnego dnia, znowu nie mogłam się ruszać, znowu tak cholernie bolało. Na co dzień nie doceniamy tego, że możemy swobodnie ruszać się i oddychać. Zacznijmy.
Żeby było miło znowu schudłam. Na chwilę obecną ważę 39 kg przy wzroście 163 cm. Zgodnie z moim wskaźnikiem BMI właśnie się dowiedziałam, że to już nie jest niedowaga, ani wychudzenie tylko wyniszczenie organizmu! GREJT. Standardowo wszyscy mówią, że właśnie przez to mam takie problemy...
Dziś znów tam idę. Nie cierpię tego miejsca. Zastanawiam się z czym tym razem stamtąd wyjdę.
Każdy mój dzień wygląda tak samo choć codziennie obiecuję sobie, że następny dzień na pewno będzie inny, na pewno lepszy.
wieczór: krok do przodu dwa do tyłu. Byłam u lekarza, wróciłam z nowymi skierowaniami: do kardiologa i na dwa kolejne badania- tym razem na tarczycę. uwaga teraz najlepsze: MAM ZWOLNIENIE Z WF DO KOŃCA ROKU SZKOLNEGO! jednak czasami warto odwiedzać lekarzy.
co więcej? po raz kolejny i oby ostatni dociera do mnie, że facet to tylko facet. chłopak jest tylko chłopakiem, a przyjaciel to przyjaciel- tylko w żeńskim wydaniu.
Wszystko wraca do normy. Fundament pod tytułem: przyjaźń znów na właściwym miejscu. Duży krok do przodu.
Znowu się na nim zawiodłam- dwa do tyłu. ALE PRZECIEŻ NIE BĘDĘ SIĘ UŻALAĆ. dla odmiany spróbuję zasnąć. Mogłam raz w życiu posłuchać dobrej rady mamy.


OD ZAWSZE NA ZAWSZE! kocham Kasię Ka!

środa, 2 lutego 2011

-krew z nosa
-wylewy w oku
-niskie ciśnienie
-przeziębienia
-kłucie serca
-zawroty
-te pieprzone prądy
-strach przed czymś, co może być ostateczne i niespodziewane
Zaplanowany odpoczynek w ferie okazał się jeszcze gorszym koszmarem.
Wczoraj znowu miałam coś z sercem. Tym razem nie trwało to chwilę-jak zawsze..Nasiałam paniki i sama nieźle się wystraszyłam. Tak bardzo bolało.. Serce jest najważniejszym narządem w organizmie. Pozwala mi spokojnie być. Tylko czasami chyba coś mu nie gra i wtedy zaczyna wariować. Czy to jest kara? Postanowione! idę do lekarza! tego ciała i tego duszy. Dłużej nie wytrzymam tego strachu. Mam dosyć nieprzespanych, przepłakanych nocy.
Jest wspaniałym człowiekiem. Na imię mu Wojciech. Tak bardzo go kocham. Swoją obecnością i bliskością daje tak wiele. Przynosi spokój, ukojenie, radość. Zabiera ból, smutek i cierpienie. Jest zawsze. Na dobre i złe. Idąc za hymnem miłości, miłość jest cierpliwa, dobrotliwa, wszystkiemu wierzy, nie zazdrości, nie szuka swego, nie unosi się... to zwierciadło w którym można zobaczyć swoją miłość do drugiego człowieka. JEST PIĘKNA!

Chcę z Tobą chodzić
Po wszystkich mych drogach
Prowadź mnie w mocy swej
Abym nie upadł

Nie boję się
Wchodzę w noc ciemną bez lęku
Dobrze to wiem
Ty jesteś ze mną


-odwagę! proszę o odwagę!

poniedziałek, 31 stycznia 2011


Dawniej nie wyobrażałyśmy sobie życia bez siebie, dnia bez rozmowy, świąt i każdego wolnego bez spotkania, wakacji bez nocnych spacerów, chwili bez rozkmin. Mówiłyśmy 'od zawsze na zawsze' a dziś... Dziś znalazłam kartkę z okazji szesnastych urodzin. Czytam życzenia, a na kolorowy papier lecą pojedyncze, przezroczyste krople. Z obawą przed rozmazaniem liter, kartkę zastępuję niebieską poduszką. Co się dzieje? Wiedziałyśmy o wszystkim co nas spotyka, każda, nawet najgłupsza myśl była opracowana i dopieszczona z każdej strony. Choć na zewnątrz różniłyśmy się tak bardzo, to w środku czułyśmy podobnie, obie kiedyś kochałyśmy i cierpiałyśmy. W jednej jak i w drugiej sytuacji zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. O każdej porze dnia i nocy rozmowa działała jak najlepszy lek.
Więc dlaczego jest jak jest? Czy obie dorosłyśmy do tej chwili by powiedzieć sobie: "już Cię nie potrzebuję "? Czy może czas zakończyć przeżywać każde doświadczenie wspólnie? Znowu chciałabym wrócić do tych czasów kiedy bawiłyśmy się w dom, miałyśmy tylko siebie, a całą resztę głęboko. Pewne jest, że NIKT ani nic mi jej nie zastąpi. Tęsknię... Tak bardzo za nią tęsknię.

"Klaudź to moje Kochanie
na które zawsze czekam aż wstanie
A jak się ubierze i wyprostuje włosiurki
To idziemy na miasto ganiać MANIURKI
Po drodze do "Zebry" zachodzimy
I lodzikami zawsze się uwalimy
A kiedy juz dojdziemy na rondziacho
To zawsze obczaimy jakieś ciacho
Bo Klaudia to niezła Maniura
Lub jak kto woli Cwaniura
I takiej drugiej szukać tylko we śnie
Ona zawsze pocieszy i rozbawi mnie
I czy ktoś to wie czy nie
Ja tak baaaaardzo Kocham Cię ;* "

środa, 19 stycznia 2011

Znów mi do głowy przyjdziesz Ty.
Kiedy myślę, że jestem szczęśliwa, często po chwili przypominam sobie, że jednak czegoś mi brakuje. Dziś mimo wcześniejszego braku humoru, spowodowanego głupotą nie będę narzekać na nic. Czuję, że znów nie będę mogła zasnąć. Będę się śmiała w głos do siebie samej pod kołdrą, żeby tylko nikt nie słyszał. Zapomnę o wszystkim, co smutne. Będę znów sobą. Kocham taką się czuć. dziękuję

pytanie na dzisiejszy wieczór: Czy antylopy mają kolana? bo ja przecież nie mam..

http://www.jednooczni.org/img/forum/_big/9e081542c5.jpg
- a to jestem ja, przez ten wylew podspojówkowy. ale nie widać! :)

piątek, 14 stycznia 2011

To niełatwe napisać o tym co było, co jest i co jeszcze może być, kiedy w głowie wszystko odwrócone jest o 180 stopni. Ostatni czas chcę podsumować i wyrzucić z pamięci, nazywam go znaną: huśtawką uczuć . tych dwóch słów używam bardzo rzadko,wręcz w ostateczności. Jednak niektóre sytuacje zmusiły mnie do tego. Nie chcę, by to wróciło do mnie, a jeszcze lepiej chcę zmierzyć się z tą pogodą i każdym wychłodzonym sercem. Chcę jak dawniej znaleźć czas i odpowiednio poświęcić go odpowiedniej osobie.
Muszę mieć czas na naukę,na samą myśl serce podchodzi mi do gardła, a czas ucieka, ucieka.
8 stycznia okazał się być jednym z najbardziej wypełnionych miłością od czubka głowy po same stopy dni. Ach zazdroszczę, zazdroszczę szalenie mojej siostrze. Doszłam do wniosku, że mogę czekać całe życie na choć jeden tak wspanialy dzień.
To będzie dziewczynka! Dowiedziałam się, że Emma może już czytać swojej dwudziestocentymetrowej córeczce bajki, by ta mogła przyswoić głos mamy, który będzie uspokajał, koił każdy ból. Miłość matczyna- jak już kiedyś wspominałam dla mnie jest piękna, najpiękniejsza. Pozdrawiam mą kochaną Szyrli, która wlasnie goni mnie spać.
Wczoraj minął rok od kiedy ze sobą jesteśmy, od kiedy uczymy się wzajemnie na pamięć, od kiedy patrzymy w jednym kierunku, od kiedy dziękuję Bogu, że postawił Cię na mojej drodze, że to akurat Ty byłeś pod tą wstrętnie chemiczną klasą. Mimo tego,że początkowo byłeś lekiem na sklejenie mojego serducha, to nie oddałabym nic za krótką chwilę w Twoich ramionach. Dziś dziękuję za obecność, poświęcenie, oddanie, bliskość i czułość. Życzę wszystkim dobrym ludziom takiego skarbu jaki ja otrzymałam.

sobota, 1 stycznia 2011


Jaki dla mnie był ten rok? Mogę się pochwalić, że na pewno spełniłam jedno z postanowień na 2010. Zdobyty cel okazał się szczęściem na pewno nie chwilowym i na pewno nie do opisania. Sylwester 2009/10 był idealnym momentem na przełamanie z dwóch stron. Dokładnie rok temu około 16 stojąc w kuchni z telefonem w ręku i uśmiechając się do niego już wiedziałam, że kroi się coś przyjemnego.I tak się zaczęło... i trwa do tej pory.
Teraz wiesz już o mnie wszystko. Bardzo mnie to cieszy. Bez żadnych tajemnic wiem, że mogę przekazać Ci każdą myśl z mojej małej głowy. Nie mogę nie napisać o tym, jak bardzo kocham przebudzić się w środku nocy ,a w prezencie otrzymać ten uśmiech i czuć to ciepło, które zapewnia mi wszelkie bezpieczeństwo. Wtedy wiem, że jednak nie ma się czego bać, wiem, że nic mi nie grozi, wiem, że nawet ten ciężki oddech nie jest mi straszny, wiem, że będzie dobrze i wiem, że chcę, byś trzymał mnie w objęciach do końca świata.
I przepraszam, że nie możesz przeze mnie spać.
Poza tym miłosnym akapitem warto dodać, że w minionym roku poprawiłam się w nauce. Zauważyłam co jest ważne, co ważniejsze. Co warte uwagi, co nie. Kto jest moim przyjacielem, a kto nim nie jest. Idealnie uporządkowałam w głowie wartości od najważniejszych po te najmniej ważne. Bardzo mi to pomogło w określeniu siebie i tego, po czym stąpam.
Jaki dla mnie będzie ten rok? Nie planowałam olbrzymie wielkich zmian, z których i tak pewnie bym się nie rozliczyła. Pewne jest, że w końcu rodzinną sprawę wezmę w swoje ręce. Dłużej tak być nie może. Zaczęłam od dziś, dzięki Tobie. Poza tym będzie to rok pracowity. Chcę skupić się na nauce, zdać tą pieprzoną maturę i mieć z głowy.


Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję. Wiesz za co dziękuję!