piątek, 31 grudnia 2010

sylwester?

Więc pozostaje mi tylko pozazdrościć tym, którzy mają gdzie uciec, którzy mają schronienie, własny skrawek nieba. Tęsknota za nieznanym. Nie mam swojego małego kącika, w którym nie ma tych wstrętnych, zimnych osób, a jest cisza czyli to, czego potrzebuję wczoraj, dziś i jutro najbardziej. Trudno, dziś znów zostanę w tym syfie i nadal będę płakać. Tylko nie chcę być znowu sama.

wtorek, 28 grudnia 2010

28.12.2010


Nie mogłam nie napisać tu w tak wyjątkowym dniu. I wcale nie chodzi tu o Międzynarodowy Dzień Pocałunku, bo ja co dzień go obchodzę. Cofnijmy się w czasie. Dokładnie rok temu miało miejsce nasze pierwsze spotkanie. Będę szczera, w moim życiu było to pierwsze i do tej pory jedyne spotkanie damsko-męskie, które było tak wielkim niepowodzeniem. Mimo wszystko wspominamy je bardzo dobrze! "tytyty tak Cię pragnę" śpiewamy do tej pory. Ta piosenka została dla mnie napisana. Z tego miejsca dziękuję Chylińskiej za jej wykonanie. Znów słyszę ją w głośnikach, a przed oczami mam Twoje spojrzenia spod byka i wreszcie Twoje nieśmiałe uśmiechy, które jeszcze czasami pojawiają się na Twojej twarzy i za które oddałabym naprawdę wiele.
To piękny dla nas czas. Świąteczna magia sprzyja naszemu związkowi. Znów mam ochotę wykrzyczeć jak bardzo za Tobą szaleję.
Zbliża się Sylwestrowa noc. Mam na myśli naszą przełomową datę, bo przecież od tej 'wariackiej najebki' wszystko się zaczęło. "And I wish that I could be with you tonight" Znów myślę, że marzenia się spełniają. Wiem, że tego dnia też będziesz przy mnie.
Wszystkie nieporozumienia wyrzućmy w kąt. Liczy się tylko miłość. Liczymy się tylko my.

czwartek, 23 grudnia 2010


"Siemka wszystkim! Chciałabym opowiedzieć o mojej przyjaciółce Klaudii, która o mnie napisała piękną notkę i za to chciałam też o niej napisać notkę. No to imię jej już znacie nazwisko nie powinno was interesować (ale i tak wszyscy je znają). Mówimy na nią albo Kada lub Kida lub Koza. Pierwsze dwa pochodzą od imienia, a ostatnie od nazwiska. Poznałam ją tuż przed pierwsza klasa pod koniec wakacji. Wtedy Kada wyszła na podwórko ja nie miałam się z kim bujać na koniku, więc spytałam się jej czy się ze mną pobuja. Zgodziła się i od tamtej chwili zostałyśmy koleżankami, a po krótkim czasie przyjaciółkami. Jeszcze kiedyś chodziłyśmy razem do przedszkola, ale byłyśmy małe i zapomniałyśmy o sobie. Kada mieszka na tym podwórku, gdzie ja często jestem (jestem u babci). Z Kadą jestem w klasie od podstawówki i w gimnazjum też razem będziemy mamy to zapewnione. No to tyle jak się poznałyśmy. Teraz cos o niej samej: Klaudia ma tyle lat co ja 12 (no przecież chodzimy do jednej klasy, hehe) lubi siedzieć w internecie i grać w fajne gierki (tak jak ja). Teraz coś o jej wyglądzie: ma ona podobnie ścięte włosy jak ja (ja mam końcówki nierówne) Wyglądamy tak podobnie że większość nauczycieli na mnie mówi Klaudia, a na Kadę Karolina. Kada jest ode mnie o 2 centymetry mniejsza. No to tyle o Kadzie. "


tęsknie...

poniedziałek, 13 grudnia 2010


Z pewnością wspominałam już, że dzień 13 każdego miesiąca jest dla mnie wyzwaniem, które odrzucam od razu gdy otworzę oczy. Zaczynając od tego, że zaspałam do szkoły, nie wzięłam ulubionego długopisu, nie poszłam na angielski, dowiedziałam się, że mam stan zapalny w dziąśle i muszę nosić aparat, wierząc, że dam radę z historii nic nie wiedziałam, słuchanka z angielskiego jak zwykle poszła mi źle, a kończąc na tym, że po nauce z biologii sprawdzian poszedł mi beznadziejnie, powtarzam bez-na-dziej-nie i nie zdążyłam iść na obiad. Tylko gdy przestąpiłam próg domu łzy napłynęły mi do oczu i od razu zadzwoniłam do W żeby powstrzymać powódź. Jednak bez niej się nie obyło. Na całe szczęście dowiedziałam się, że będzie dobrze! Na poprawę humoru założyłam świąteczną pościel(która wcale nie jest świąteczna tylko kupiona w grudniu),włączyłam same nowości muzyczne, dostałam pyszne ciacho i panini z kurczaczkiem, w gratisie masaż i najważniejsze- Twoją obecność, rozmowę z Kasią i radość jej szczęściem. Jutro jedzie na koncert swojego lubego. Dlaczego ja nie mam takich marzeń? Dlaczego nie potrafię spełnić swoich? Proste! kasa! Kto mi pożyczy kilkanaście tysięcy do przyszłych świąt? Oddam na pewno! oszczędzanie ostatnio mi sprzyja.
Dzisiejszy sen jest nową zagadką. Dlaczego śni mi się, że jestem w tesco i przyjmuję błogosławieństwo? Dlaczego mówię, że wiem co mam robić a budząc się już nie mam pojęcia. Dziwne...
Miło jest dowiedzieć się, że zwykłym głosem swoim, nieudawanym sprawiam komuś przyjemność, przy czym zapomina o wszystkim co złe. Bardzo miło! Głos- wibracje wytwarzane przez struny głosowe człowieka. Tak mało a tak wiele!

PS wstawiam kolejny element poprawy humoru! Siostra zostawiła mi aparat! i jutro 11 miesięsy :)

niedziela, 5 grudnia 2010

Piękne jest to, co szybko się kończy. Wzięłam głęboki oddech, znalazłam czas dla siebie, wyspałam się i przeczytałam książkę. Zdążyłam nawet marudzić, narzekać, krzyczeć i śmiać się w głos i płakać. Ten weekend zdecydowanie zaliczę do tych, w których zorientowałam się, że są weekendem. Byliśmy na sankach, co mimo bólu przemarzniętych paluszków będę zawsze dobrze wspominać. Jeszcze mamy troszkę do zrobienia w tą zimę. I zdjęcia zdjęcia Siarczek! Musimy mieć dużo zdjęć!
Tańczymy już poloneza, a ja udowadniam sobie, że nawet po tak przyjemnym wfie można mieć zakwasy. Zaczynam obmyślać prezenty świąteczne i czas najwyższy wybrać się do Warszawy po sukienusię. Myślę tu oczywiście o weselu, bo ostatnimi czasy wyraz "studniówka" wywołuje u mnie obrzydzenie.
Zastanawiam się jak w tamtym roku mogłam spacerować bez czapki.. Dziś wydaje mi się to niemożliwe. Mimo tej brzydkiej, mroźnej zimy jesteśmy szczęśliwi. Tęsknimy za komarami i plażą. Tęsknimy za każdą chwilą naszych wakacji, ale pewne jest to, że te wakacje będą jeszcze lepsze! Szalenie Cię kocham Siurdi! Wytrzymamy tą zimę. Kto jak nie my?

sobota, 13 listopada 2010

again again again

Historia się powtarza. Jest coś nie tak. Potrzebuję rozmowy... chociaż nie-potrzebuję monologu. rozmawiam z lustrem, chcę usłyszeć, że nie popełniam błędów, że wszystko jest w porządku, a ten bajzel w mojej głowie w końcu sam się ułoży. Wszystkie brudne myśli oblewam wrzątkiem. wrzątek zamarza i kruszy się szybciej- mam nadzieję, że wszystkie skruszą się i opadną jak najdalej ode mnie. Dziś jest 13. Siostra przypomniała mi, że ponad rok temu, każdego miesiąca czekałam tylko na 13. On pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że czekałam akurat na tą jedną rozmowę. Dlaczego akurat dzisiejszej nocy mój wzrok znowu spotkał się nie z tym, z którym powinien się spotkać? W myślach wyklinałam i krzyczałam: "spójrz co straciłeś?", stojąc za nim miałam ochotę rozwalić szklankę z drinkiem na jego głowie(dosłownie). ale po co to wszystko? dlaczego to mnie tak dręczy? Dlaczego akurat CHOLERA tej nocy? Ogłaszam wszem i wobec dzień 13 każdego miesiąca za przeklęty! Będę robić wszystko żeby zasypiać 12 i budzić się 14. Zwyczajnie chciałabym wyrzucić ten dzień z mojego kalendarza, z mojego życia.
Po dzisiejszej imprezie, na której byłam chwilowym singlem, gdy leżałam już w łóżku z moimi samolotami przypomniała mi się notka ze starego bloga w której pisałam "moje serce zrobiło kolejne zdjęcie" Otóż dziś mogę powiedzieć to samo. Zdecydowanie lubię czuć wzrok na sobie. Lubię gdy ktoś uśmiecha się do mnie, a tym samym pokazuje mi, że podoba mu się to co robię, jak wyglądam, co piję, w jaki sposób tańczę itd. I co z tego, że od zawsze kocham być oczkiem w głowie i powodem do zachwytu innych. Z reguły na imprezach czuję jakbym tańczyła sama, a wokół mnie wiruje mnóstwo par oczu. Wczoraj tak było. W obecności moich znajomych czułam się wyjątkowa. I znów spotkałam jedną parę oczu które mi się zwyczajnie spodobały. Chociaż teraz pamiętam tylko lekki zarys twarzy.. to nie żałuję. nie żałuję tej nocy.
Ale to nie jest tylko jeden powód do poprawy mojego nastroju. Jako osoba trzecia słyszałam rozmowę na mój temat. Bardzo się cieszę, że M pamięta nasze słowa z tamtych lat. Cieszę się, że ma takie zdanie na temat nasz jak ja. Nadal się szanujemy, wiele sobie mówimy i jesteśmy dla siebie ważni. W końcu nie od tak można wyrzucić z głowy te 4 lata znajomości. Tym bardziej gdy ktoś po prostu nie chce wyrzucać tych chwil.

Znów się uśmiecham! Przypomniała mi się ta twarz! jeee! :)

Od razu dodam, że nie chcę jakichś głupich domysłów. Szczerze to napiszę, że wolalabym zeby nikt nie czytał tego bloga. no bo po co? żeby wymyślić nowe plotki, czy udać ze mnie zna? I tak to, co tu zamieszczam to tylko moje myśli i nikt do końca nie wie i się nie dowie się o co tu chodzi. :)

sobota, 6 listopada 2010

no i się zaczęło


Jest sobota, godzina 1:44. nie mogę spać. Tak, wiem dla zabicia czasu powinnam wziąć do ręki "Chłopów" ale chciałabym tu tylko napisać, że znów mam mętlik. Znów mi czegoś brakuje. Znów wróciłam z imprezy i czuje jakbym wcale na niej nie była. Znów tęsknie za tymi powrotami do domu bez butów, znów brakuje mi bólu nóg... no i głowy na drugi dzień. Brakuje mi nawet tych samolotów na dobranoc. Znów myślę o szaleństwie a robię jedno wielkie nic. Znów brakuje mi spotkania, rozmowy, głupiej radości, szczerej radości.
jak mam to zmienić? Wstawiam zdjęcie z mojej osiemnastki- to ostatnia impreza na której się dobrze bawiłam.

czwartek, 4 listopada 2010

cuda niepojęte!


Nawiązując do tytułu i zdjęcia: Takie cuda też się zdarzają! A jednak. Myślałam, że nie doczekam nigdy takiej chwili. Zdjęcie obok przedstawia mój sprawdzian z CHEMII- mojej pięty achillesowej. Uśmiecham się do siebie od kiedy zobaczyłam tą ocenę. Ten tydzień zaliczam do tych, w którym zdecydowanie wszystko przewyższył stres. Mam już za sobą próbną maturę z matematyki, która mnie zmobilizowała do osiągnięcia tego cholernego maturalnego celu. Ostatnio dość często słyszę "poprawiłaś się w nauce", "jestem z Ciebie dumny", "widzę postępy", a nawet żartobliwe "kujon"- od Karoliny. Szczerze mówiąc nie jest mi z tym źle, wręcz przeciwnie.
Tymczasem będę ciut elastyczna- dostosuję się do sytuacji i pójdę na ugodę z łóżkiem, który od tygodnia każe mi odpocząć. Kolejno przeznaczę czas temu, którego kocham.

niedziela, 24 października 2010

yy tego tego

Co tu opowiadać.. Miniony tydzień był moją kolejną życiową lekcją. Z dnia na dzień powtarzałam: już tyle za nami, jeszcze tylko troszkę... Przechodzę do rzeczy. Wojciech leżał w szpitalu, a ja odchodziłam od zmysłów. Poza tym musiałam znaleźć jeszcze czas na tą pieprzoną chemię, którą mam nadzieję zaliczyłam. Czas ucieka (nie wiem czemu, ale za każdym razem gdy tu piszę, myslę o tym i zaczyna mnie to dołować) Kończy nam się październik, za chwilę przysypię nas śnieg i przywitają święta, do których będę chorowała co dwa tygodnie. Potem sylwester, ślub, studniówka i... nie chcę myśleć o tym co będzie w maju. Boję się za każdym razem gdy o tym pomyślę. Dlatego gniotę i jak najdalej wyrzucam te myśli. Ciekawe tylko jak długo to jeszcze potrwa. Chociaż wiem, że przyjdzie taki czas, w którym nie będę myślała o niczym innym, jak o maturze. Tymczasem uciekam do łóżka, bo minęły dwa tygodnie od anginy a ja znów chora jestem.

sobota, 9 października 2010

No i po urodzinach. Już o 23, trzymając tort zaczęłam się wygłupiać, cały stres odszedł, a ja wróciłam do normalności. Muszę przyznać, że były chwile gdy nie chciałam tych urodzin. Ale jak zwykle po fakcie z uśmiechem na twarzy mówię "WARTO BYŁO!" Jakie one były? na pewno inne! oczywiste, że 18 urodziny zdarzają się raz w życiu. Chodzi mi raczej o innych nas. Inna ja, inny Ty. To na pewno nie była jedna z najlepszych wspólnych imprez...
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o prezentach! Wszystkie są wspaniałe i trafione w samą dziesione, a od dziś jestem smakoszem wina. Już czwarty raz zaglądam do prezentu od Kasi. Obiecuję, że nigdy nie "zamknę" tego pudełka, tak samo jak serca, w którym trzymam głęboko na dnie to co najpiękniejsze.
W każdym bądź razie jeden wydatek z głowy! Kto mi pożyczy 70 tysięcy i rozum? Muszę zorganizować wesele siostrze, wybrać się na połowinki, później na studniówkę, a na koniec zdać maturę!

niedziela, 3 października 2010

dobrze/niedobrze. bardziej dobrze!

Jasna cholera! Że też nie miało kiedy choróbsko wstrętne przyjść. Tak niewiele mogło uczynić tak wiele. Do urodzin 5 dni. czyli 5 dni kuracji. jutro wybieram się do lekarza i oczekuje jakichś megaszybkodziałających leków. Poleżę chwil kilka i działam, działam, bo czas ucieka, ucieka. Powoli podliczam koszty imprezy roku i zbieram psychę by przedstawić je mamie.
Poza powyższym jestem szczęśliwa jak nigdy! Ostatnimi czasy dowiaduję się o samych wspaniałościah. Nasza rodzinka powiększy się o jednego maluszka. A jeszcze przed tym będzie ślub! nasz wymarzony ślub, Kasiu! taak, długo na to czekałyśmy. Będzie jak w bajce! Już jest jak w bajce :)
Tymczasem biegnę do lusterka, by wyjąć troszkę ropki z gardełka, biorę tableteczki od Wojtusia i śmigusiam do łóżeczka, na różowe prześcieradełko. Zamykam oczka i jesteś już obok! ciach!

czwartek, 16 września 2010

bym z kamienia była


"I nie, nie chcę płakać, Panie mój! Uczyń bym była z kamienia. Bym z kamienia była znów!" Dawniej wszystko było inne. Potrafiłam odnaleźć najmniejszy powód, by móc się śmiać. Dziś nie umiem. Chyba za dużo mnie życie doświadczyło, bym potrafiła. A może to wciąż za mało? Wysiadam.. Tęsknię... czy można tęsknić za nieznanym? Chyba tak. Chcę ciszy, spokoju, miłości, ciepła, bliskiej osoby, prawdy, szczerości, zrozumienia. Czy to tak wiele? Chowam się, zamykam w pokoju i płaczę. Ale nawet tu nie jest mi dobrze. Znów problemy zaleczam snem. Budzę się, za ścianą znów to samo. Więc znów płaczę.
Nie cierpię ludzi bez równowagi emocjonalnej i duchowej, nieuporządkowanych w myśleniu i wyznawanych wartościach.Nie cierpię braku cierpliwości, unikania kontaktu z rzeczywistością i z konsekwencjami własnych zachowań. W takim razie będąc w takim otoczeniu nie cierpię siebie samej.
Ile można prosić? Ile można się modlić? Ile można płakać? Ile można stracić nerwów przez jednego "wrzoda na dupie"? PYTAM!
Czy ktoś mnie rozumie? Czy ktoś mnie słucha? Czy ktoś potrafi mi pomóc?


Kocham Cię Mamo! Wyciągnę nas z tego!

piątek, 3 września 2010


Na pierwszy weekend po rozpoczęciu szkoły czeka się najmocniej. W końcu mam chwilę, by złapać oddech. Pamiętam jakby to było wczoraj mój pierwszy dzień w liceum. tymczasem coraz większymi krokami zbliża się matura i koniec roku. Wiem, że czasu jest niewiele, wiem, że trzeba zacząć się uczyć, ale... ale jutrzejszą biologię sobie odpuszczę. Soboty z biologią zacznę od przyszłego tygodnia. daję słowo.
Jestem już pełnoletnia. Czy w moim przypadku jestem osobą dorosłą? Czy wystarczająco razy sparzyłam dupsko, żeby stać się odpowiedzialną i podejmującą właściwe decyzje? To, ile nauczyło mnie życie okaże się na pewno wkrótce.
Organizujemy powoli imprezę urodzinową. Musi być szał, musi być pisk, musi być uśmiech, dobra muzyka, ładne kreacje i zaproszenia.
Tęsknię za moją partnerką od lat 12, za moim cieniem. okrutnie brakuje mi tej części mnie. dobrej części mnie. nadal myślę w szkolnej ławce, że jest chora, a po szkole zaniosę jej lekcje i opowiem o wszystkim, co ją ominęło. widząc ją na przerwach, myślę że już wszystko dobrze, że za chwilę pójdziemy na chemię i będziemy bić się piórnikami, gryźć, szczypać, łapać za kolanka i GŁASKAĆ- niełatwo jest się od tego odzwyczaić. brakuje mi jej. to wszystko już nie jest tym samym.
Jeżeli już piszę swoje żale, to dodam, a przy okazji ostrzegę, że zbliża się jesienna depresja. Z dnia na dzień odczuwam to coraz bardziej. Smuteczek odchodzi i przychodzi. tylko cholera dlaczego zawsze musi wracać?

niedziela, 22 sierpnia 2010


Mamy ostatni tydzień wakacji, a tym samym ja mam ostatni tydzień dzieciństwa. Jak go spędzę?- oczywiście sprzątając i szykując się do 18stki dla rodziny. NIC CIEKAWEGO! zaczynam od zaraz!
Jakieś szczególne zmiany u mnie? żadnych. Jestem szczęśliwą osobą, prowadzącą bezstresowe życie u boku mego wysokiego,szaro-niebieskookiego blondyna.. Byliśmy w Warszawie, obkupiliśmy się od góry do dołu, objedliśmy się twisterkami czy innymi mega pizzami, zrobiliśmy szabanaście kilometrów pieszo i wróciliśmy z banankami na twarzyczkach. Teraz wypoczywamy nad naszym jeziorkiem, dużo spacerujemy(wracam do dawnej formy)! imprezujemy, wymieniamy się ostrymi, mądrymi słowami i godzimy. Opalamy się, śpiewamy głupotki, jemy pyszne gorące psy, wygłupiamy się, krzyczymy, oglądamy smutne filmy, płaczemy, robimy zdjęcia dziwnym obiektom na niebie, nosimy się wzajemnie(chociaż mi to nie wychodzi) i mogłabym tak w nieskończoność opowiadać! a także w nieskończoność powtarzać to wszystko...byleby tylko w tym jednym, pewnym składzie! :* i wiecie co Wam powiem? NIECH TAK ZOSTANIE. po 7 miesiącach nie chcę zmieniać niczego. to dobry znak!

czwartek, 5 sierpnia 2010


Jeżeli pójdziesz ze mną i będziesz przy mnie, uczynię wszystko czego pragniesz.Będę Ci służył i będę Cię ochraniał. Będę dla Ciebie wszystkim czym pozwolisz mi być. I będę daleki jeśli tego zażądasz i będę bliski jeśli mi na to pozwolisz. Będę przy Twoich snach i zawsze przy Twoich smutkach. Ponieważ kocham Cię i obecności Twojej potrzebuję jak oddechu. Kocham Cię choć nie wiem czy moja miłość wynika tylko ze mnie i z Ciebie i tylko z nas dwojga: z Ciebie i ze mnie, czy też wzbudził ją z nieistnienia ten, który teraz już nie istnieje.


tak więc mamy 6sierpnia. planuję z Wojciem wyjazd do Warszawy. W końcu są wakacje! i nie chcę myśleć o tym co będzie za kilka chwil... i niczego tak bardzo nie pragnę jak tego, by wszystko zatrzymało się 1 września.

wtorek, 20 lipca 2010

I będąc tu uśmiech praktycznie nie schodzi mi z twarzy. Tego własnie potrzebowałam: cisza, spokój, Kasia, spacery po wiesi i pyszna pizza cioci. Tak, jestem w Borkach. Jadąc tu, planowalam pozbyć się wszelkich środków komunikacji od których jestem już uzależniona, ale uzależniona jestem też od faceta, który jest ode mnie szabanaście(wybacz) kilometrów. Tak więc środki komunikacji na chwilę obecną są megaśnie niezbędne:) Czy sny są odzwierciedleniem rzeczywistości?Oby nie! Chyba tęsknota je wywołuje. Chociaż przez myśl przechodzi mi też ostatni dystans między nami... dość! zdecydowanie za dużo myślę. a przecież są wakacje. właśnie! wakacje, minęła już prawie połowa. Czas spiąć pośladki i ogarnąć jakiś plan Kochanie. Ponadto za miesiąc i chwilkę skończę 18 lat- chociaż ja nadal w to nie wierzę. jak to jest być dorosłym? czy to jakaś szczególna zmiana? cha nie, co?:)

piątek, 16 lipca 2010


16.07- dzień, na który czekałam "wieczność".po nieprzespanej połowie nocy, od rana obudziły mnie słowa: "Panie, w Tobie nadzieje ma serce moje! Niech sie ozywi mój Duch!" po przeczytaniu ich poczulam, ze ktoś jest, ktoś czuwa, ktoś chce mojego szczęścia, naszego szczęścia Wojtku. o godzinie 13:13 nastąpiła wszelka ulga. jest dobrze! mam wakacje. w końcu wakacje!
trzech zbędnych kilogramów gipsu pozbyłam się 14 lipca, a przez stres i ból jaki mi towarzyszył zapomniałam o ważnym dniu. Tego dnia minęło pół roku od kiedy jesteśmy ze sobą, od kiedy razem patrzymy i podążamy w jednym kierunku. To było ciężkie pół roku, ale widocznie taki był plan dla nas.Wojtek był i jest lekarstwem na cały mój ból. Jest przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć. Chociaż między nami chwilami powiało chłodem, to nigdy nie był to mróz. Jestem szczęśliwa! kocham Wojtucha, Powiata Krzyżewskiego :D

piątek, 9 lipca 2010

Zaczęłam patrzeć na życie przez pryzmat cierpienia. Na chwilę obecną w końcu przepłukałam zamydlone dawniej oczy i spostrzegłam ile fałszu i egoizmu wokół mnie- aż boli. Coś co kiedyś wydawało się być prawdziwe teraz jest sztuczne i żałosne. Nasuwa się życiowa esencja: "Z kim przystajesz, takim się stajesz!"
na 18stce Izy i Martyny bawiłam się dobrze(bez względu na rękę czy jej brak). jednak wczorajszą noc chcialabym wyrzucic z pamieci. Teraz wiem,że nawet najdrobniejsze kłamstwo może zniszczyć wszystko w ciągu kilku sekund. Nie znoszę płakać. Powracam myślą do dawnych lat, gdy zamykałam się w szafie i klęłam tak długo aż poprawił mi sie humor. Szczerze mówiąc tęsknie za tymi beztroskimi chwilami, ale czasu nie cofnę więc trzeba stawić czoła przyszłości i wielkimi krokami wkraczać w świat dorosłych.

wyczekiwane daty:
-14.07 -pół roku z Wojciechem, 3kg mniej!
-16.07-być kobietą, być kobietą!!

poniedziałek, 28 czerwca 2010

wakacje

Czuję potrzebę napisania tu o ostatnich wydarzeniach jakie dzieją się w moim umyśle i poza nim. może dzięki temu dowiem się w końcu sama co się ze mną dzieje. Siedząc tutaj- myślami jestem w Olsztynie w drugiej sali kardiologicznej Pediatrii II szpitala dziecięcego, przy moim kochanym Wojtku. Zwykle o tej porze zaczynam jęczeć aby jeszcze nie uciekał. teraz mogę sobie pojęczeć do bałaganu w szafie, bo on mnie szybko nie opuści- to jest pewne. Do zdjęcia gipsu zostało około 2 tygodni. Czas leci mi na pewno szybciej niż w szpitalu. Chociaż z dnia na dzień coraz bardziej swędzi i coraz bardziej denerwuje, to mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i jeszcze tego lata z misiaczkami będziemy mogli smażyć się na jakiejś bałtyckiej plaży.
Tak bardzo brakowało mi ludzi w szpitalu, teraz odczuwam mega światowstręt. Patrząc na ludzi uśmiechnietych cofa mnie i ogarnia złość połączona z żalem. Wiem, ze potrzebuje czasu by wrócić do siebie- szczerze usmiechającej sie. Mam serdecznie dosyć tych wszystkich ludzi, którzy tak słodko pytają co mi się stało, a po chwili mają mnie głęboko w ciemnej otchłani. nie zalezy mi na ich smutnych minach, po prostu mogliby mnie olać i nie przypominac mi o szarej rzeczywistosci. Otwieram się tylko przy najbliższych. Uprzedziłam się do wielu osób i teraz wiem kto był przy mnie zawsze, a kto tylko przelotnie myśląc egoistycznie.
Ipreza dwa tygodnie po wyjsciu ze szpitala tez nie była dobrym pomysłem, ale przeciez nie mogla mnie ona ominąc. Chociaż te wyjscia copółgodzinne z lokalu spowodowane wielkim osłabieniem przypominały mi o mojej chorobie, warto było! no może nie warto dla takiego zakończenia. Glupi brak zasięgu, głupia ja rozkminiajjąca wszystko na milion sposobów. ee tam:P
Zaczęłyśmy z Kasią wakacje! póki co nie zyjemy pelna para przez gips, ale juz sie wczuwamy. nie beda one tak brzydkie jak poprzednie! hot pozdrowiens Kasiu. nawet głupie czytanie głupiej gazety w Twoim towarzystwie moze byc najlepszą czynnością dnia!



kocham Cie-tylko tyle wiem. wracaj już szybciutkoo

środa, 16 czerwca 2010

lekcja pokory


Wróciłam! chociaz uwierzyłam w to dopiero dzisiaj o 6 rano gdy niechętnie otwierając zaspane oczy i czekając na niemiłą pielęgniarkę, która przykłada mi termometr do czoła i mówi "dzień dobry" sztucznie uśmiechając się, spostrzegłam, że jestem na najlepszym i najwygodniejszym łóżku na świecie- MOIM. Chociaż od rana towarzyszy mi wielki ból i do tego te zakwasy na nogach po spacerze do parku i z powrotem, i wycieczce do zebry, jestem najszczęsliwszym człowiekiem na świecie.... ale wróć. od początku:
dawno dawno temu, dokładnie 26 maja(lepszej daty los wybrać nie mógł) około godziny 14:50 na znienawidzonej już przeze mnie lekcji PO podczas przenoszenia ratunkowego pewnym panom przyszło do głowy żeby robiąc mi krzesełko podrzucić mnie do góry.przecież wszystkiego trzeba spróbować. każdy z nas przewidział inny scenariusz. byłam pewna że oni mnie złapią, oni zaś chyba, że skoczę na nogi po wyrzuceniu na 3 metry. (nie jestem w stanie policzyć który to już raz opowiadam). standardowo taki wygłup musiał się skończyć katastrofą. po upadku i uderzeniu głową i łokciem o ziemię chciałam podnieść się i wytrzepać sweterek z trawy. jednak udało mi się tylko usiąść i przyjąć pozycję odpowiednią do złapania oddechu. kolejno nauczyciel przeniósł mnie sposobem matczynym na ławkę, gdzie kazał mi odpocząć. ja trzymając prawą rękę zastanawiałam się dlczego przy zbiciu łokcia tak mnie boli ramię. po jakimś czasie znalazłam się na pogotowiu wsród Martyn, Izy, wychowawcy, dyrektora, mamy i Wojtka. nigdy nie zapomnę jak stali wokół mnie i te ich przestraszone miny... wkrótce chirurg wysłał mnie na rentgen po czym okazało się że mam złamaną kość ramienną z mega przemieszczeniem szyjki i główki plus wybite stawy. gorzko brzmi, co? otrzymałam do wyboru 3 warianty leczenia z czego wybrałam z mamą najlepszy z nich: wyciąg na 3 tygodnie, gips na pół ciała, dłuuga rehabilitacja. Obecnie jestem po trzech najgorszych tygodniach w moim dotychczasowym życiu. w końcu mogę chodzić chociaż teraz nawet to sprawia mi trudność, ale uczę się. Miękki dessault wcale nie jest miękki. i chociaż nadal boli i mam nieruchomą połowę ciała, to jestem szczęśliwa, bo jestem w domu. To była i nadal jest ogromna lekcja pokory. Początkowo płacz dzień w dzień z powodu mojej bezradności. na szczescie łzy zatrzymywali najbliżsi i z tego miejsca chcę Wam bardzo podziękować za otarcie każdej łzy, za obecność, za chęci bycia przy mnie po kilka godzin dziennie. karmienie mnie, mycie, przebieranie itd towarzyszyło mi bardzo długo. teraz robię wszystko co tylko mogę zdołłać lewą ręką.
chociaz prawdopodobnie nie pobiję rekordu opalenizny w te wakacje, to kocham życie! i mówię i piszę to z uśmiechem na twarzy. doświadczyło mnie ono bardzo wiele. myślę i mam nadzieję, że każdego, kto widział chociaż częściowo cierpienie, które starałam się ukryć, nauczyło, że życie nie polega na coraz to nowszych wyzwaniach czy szaleństwach. Warto się czasem zatrzymać i podziękować Bogu za rzeczy najmniej zauważalne i najmniej doceniane.

idę! wierzę w siebie, bo ktoś skrzydła mi dał.

czwartek, 13 maja 2010

I'm addicted to love!


Chciałabym, aby wymyślono sposób na butelkowanie wspomnień- tak jak perfum. żeby nigdy się nie ulotniły, ani nie straciły świeżości. Żebym w każdej chwili mogła otworzyć buteleczkę i przeżyć to jeszcze raz. Przy Tobie nie ma miejsca strach czy smutek. Wszystko co złe odwraca się o 180 stopni. Działasz na mnie jak najlepszy środek kojący. I wcale nie boję się przyznać do tego, że jestem od Ciebie uzależniona.
Pomimo innych myśli KOCHAM CIĘ! jestem wypełniona Tobą od czubka głowy po końce palców stóp. I jedyne o co Cię dziś proszę: nie patrz, jak patrzysz na mnie na żadną inną! Zdecydowanie bym tego nie zniosła. :)
...spacerowaliśmy ulubioną ścieżką za rękę, kłócąc się które uwielbia bardziej.
jutro 4 miesiące! Ale ten czas leci.. A ja z dnia na dzień się coraz bardziej zakochuję w Tobie- oto co robię.

wtorek, 4 maja 2010

psikus!

co? jakiś wyjazd? żartowałam! nigdzie się nie ruszam. rozmyśliłam się. czuję się wam potrzebna, a na przyjemności tego typu przyjdzie jeszcze pora. Spontaniczność i uśmiech wracają na swoje miejsca:)

Warszawa

jednego serca! tak mało mi trzeba... Wyjątkowy wieczór. To będzie pierwsza rozłąka. przecież to tylko chwila! kilka dni, kilkadziesiąt godzin, tysiące minut. BEZ CIEBIE, dla mnie to wieczność. Patrząc przez okno, żegnając Cię, niekontrolowane łzy same napływają do oczu, przynajmniej jakby za 2 minuty miał nastąpić koniec świata. Po chwili zamykam oczy i następuję moja ulubiona ostatnimi czasy czynność- wtulam się w jego ubrania. Ten zapach mnie uspokaja.
wyjeżdżam do Warszawy. wrócę inna.
wytrzymamy Kochanie!

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

a woman's worth

Po prawie dwumiesięcznej ciszy między mną, a Tobą ciągle jest mocna więź. Dziś z uśmiechem na twarzy dziękuję Ci za to, że jestem sobą. Własne zdanie i podejmowanie odważnych decyzji to głównie Twoja zasługa. Są te same osoby, są te same miejsca. Jednak coś się zmienia. Oczywiste jest, że żadna chwila się nie powtórzy, a z każdym dniem jesteśmy bardziej doświadczeni, ale nie zapominamy. Nie doceniać przeszłości i ze strachem odsuwać od siebie myśl o przyszłości - to życiowe tchórzostwo. Nie żałuję przeszłości, nie obawiam się przyszłości.
W głośnikach znowu Alicia Keys, przy której kocham czuć przyspieszone bicie Twojego serca. Pięć minut po naszym rozstaniu każda część ciała tęskni za Tobą. Jednak musimy wytrzymać jeszcze dobę...aż dobę. Od dziś sypiać będę w pedalsko- sk8towskiej koszulce, która sięga mi do kolan. jeszcze urosnę!
Cieszę się, że powoli wszystko wraca do normy :-)
Pojutrze znów będę młodsza, pewnie mniejsza, może słabsza... Kasiu, czy jesteś gotowa na ten brudny świat dorosłych? Nasze dziecinne wygłupy pamiętam jakby to było wczoraj: moja gleba z Ciebie w przedszkolu, domki, które waliły mi się na głowę, zupa rabarbarowa śpiew do dezodorantów, lekarz,recepcjonistka czy pielęgniarka, Zabawa w rodzinę z chorym umysłowo dzieckiem(Pozdrawiam Anię), Cymbałki tudzież zapałki, Bajki o Kasi i Klaudii, które szły przez miasto, czarne długie kręcone zęby, landyrn, później klemensior i nasza wieczna biba :) Liczę na to, że nic ani nikt nie przysłoni Twoim oczom tych chwil. To nie ja, to Kasia jest Słodkim Cudem. moim cudem! Dziękuję
PS potraktuj to jako pierwsze życzenia urodzinowe moja słodka 18stko :)






zdjęcie: STARAWE! wiecie co to miłość?
ja wiem:*

wtorek, 13 kwietnia 2010

chorobowe myśli.

Dlaczego choroba zawsze musi spowodować głupie rozkminy. nie cięrpię chorób, rozkmin też nie. Gdybym ja sama wiedziała czego w tym momencie chcę od życia to byłoby dobrze. I nie ma dla Ciebie innych miejsc i innej poza nią. tylko co to za miejsca? i kto jest NIĄ ? dlaczego ciągle milczysz? dlaczego to wszystko dusisz w sobie? całą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość związaną ze mną mieszasz z byle czym. Chociaż ja i tak wiem, że to nie jest prawda. Historia lubi się powtarzać. jutro mijają 3 miesiące, a ja znowu mam te same myśli.
Standardowo wpatruję się w telefon, czekając na jakąkolwiek wiadomość od Ciebie, Ty również milczysz..dlaczego pozwalasz mi myśleć o tym, o czym myśleć nie powinnam. dlaczego nie próbujesz przekrzyczeć tych myśli? Nie puszczaj mnie wolno, bo nie wiem czy wrócę.

no cóż. chora Klaudia- chore myśli.

sobota, 10 kwietnia 2010

ple ple


Jak zwykle, jak zwykle, jak zwykle... Klaudia poddaje się chorobie. Poprzednią noc zapamiętam długo: łzy lecące z bólu nerek, czy korzonek, czy może wszystkiego na raz, historia leżąca przede mną, patrząca na mnie z ironicznym uśmiechem na tej zielonej wstrętnej okładce. Ranek wydawał się być łagodniejszy, mimo tego, do szkoły zawitałam z gorączką. Tym razem to ja pokonałam cię historio! dziś nawet trochę cię polubiłam. czas najwyższy odpocząć. trzeba nabrać ponownie sił. Jedna, spora spacja dla mnie :) To co dzieje się ostatnio wokół mnie przekracza wszelkie granice. W głowie mętlik i myśli od których mnie wszyscy odwodzą. ataku na Polskę nie będzie- chyba.

"Ciału ciało ciała dało" a ja ciągle boję się, obawiam.

PS za dwa dni 3 miesiąse s moim słońsem :)
z dnia na dzień coraz piękniej nam. aaa za kilka dni zakocham się na nowo w chłopcu z Biskupca. już nie z Kolna. tak, tak, tak tak, tak tak tak tak tak :D

czwartek, 1 kwietnia 2010

bezmyślna.


.Tak, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ze nie potrafię uczyć się na błędach ludzkich. No cóż, widocznie potrzebuję porządnego kopa w tyłek, żeby zdać sobie sprawę z tego, że TO JUŻ BYŁO. Były już głupie żarty w prima aprilis, które trafiały w najczulszy punkt, była już złość, było rozczarowanie, były kłótnie no i smutek. więc dlaczego to wszystko się powtarza? do tego w idealnej kolejności.. dlaczego najdłużej siedzi w człowieku to ostatnie? dlaczego jest teraz 23:40 a ja zamiast spać-dręczę się czym się tylko da. Tak wiele pytań we mnie siedzi..większość powinnam skierować w swoją stronę....Czas najwyższy otrzeć łzy i spojrzeć w lustro. co się ze mną dzieje?

. nie cierpię tych snów, które przypominają mi o Twoim istnieniu. nie cierpię Twoich niebieskich oczu, które przepełnione są kilogramem złości i żalu. Nie cierpię nie wiedzieć o czym myślisz.

sobota, 27 marca 2010

Znam Cię na pamięć...

Przyszła wiosna. może na chwilę obecną nie kolorowa lecz deszczowa ale WIOSNA! moja kochana- tęskniłam! Mam tylko nadzieję, że siostrzane spacerki wiosenne nie będą miały końca. mamy sobotę- wieczór, czas odpocząć. mam zamiar przytulić się do najlepszej(zaraz po moim Wojtku)poduszki na świecie. zamknąć oczy i otworzyć je dopiero w czwartek(Najlepiej gdybyś obok był Ty). Spokojnie..wytrzymam, przecież to tylko: poniedziałek-układy, wtorek-układy, środa-dni otwarte szkoły. to tylko trzy matematyki, tylko wstawanie o 7 x3.. Damy radę! Jestem cała posiniaczona, poczułam coś, czego do tej pory podobno nie miałam, czyżbym przytyła?:D Te układy nie wpływają pozytywnie na moje zdrowie. Ale już niedługo się to skończy, mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
Jest mi wspaniale. przy nim. TYLKO przy nim czuję się pewnie, bezpiecznie. Aaaaaaa jestem szczęśliwa! tak tak tak tak tak tak:* mimo tego, że czasami trzeba fochami coś wymusić i krzyczeć. już nie będę:) samolot na zgodę ? ;)

Żegnając Cię zamykam oczy by zapamiętać Ciebie lepiej.
o. tacy my- ja i Fojtek :)

sobota, 13 marca 2010

yes yes yes kiss kiss kiss

o tak! zdecydowanie kocham te samotne powroty do domu, gdy idąc śmieję się do siebie, mam ochotę krzyczeć, ogłosić całemu światu jak bardzo jestem szczęśliwa. Mimo, że nie wszystko idzie po mojej myśli, jest dobrze. Z Wojtkiem przeszliśmy przez trudny okres w naszym związku. głupie plotki- zdrada.. a to tylko czysta, ludzka zazdrość. no tak, bywa. To było kolejne doświadczenie w naszym życiu, z którego wyszliśmy razem i nadal szczęśliwi. NA SZCZĘŚCIE!
Cieszy mnie to, że dojrzałam(myślę, że mogę z uśmiechem na twarzy wkroczyć w dorosłość. chyba zasłużyłam) do tego, by powiedzieć, że z moją siostrą Kasią łączy mnie więź, która jest jak fundament.. Podstawa, bez której nie ma mnie. Tak dobrze mi przy niej. Jest jak ukojenie. Przyjaźń jest piękna, gdy opiera się na wzajemnym uszczęśliwianiu się. bo to Kasia zna mnie najlepiej, bo to Kasia wie o mnie wszystko wszystko wszystko i kocha mnie właśnie za to wszystko :) a ja kocham joł:*

PS jutro dwa miesiące z moim Słońcem :)
PS 2 poduszka pachnie Fojtkiem :)
PS 3 kocham usta Fojtka :)

kochana, silna, "Kasia idzie przez miasto, patrzy, a tu pożar" :) :)

wtorek, 2 marca 2010

good time

chociaż tak naprawdę wciąż się uczę, wciąż doświadczam.. na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić, że do szczęscia trzeba mi niewiele. Tak, jestem szczęśliwa. Mam to, co chciałam-egoistyczne, wiem. Kocham czuć na sobie Twój wzrok, gdy patrzysz jak zasypiam i się budzę. Kocham Twoje zawsze ciepłe dłonie.kocham gdy pościel i ja pachniemy Tobą...

W szkole kiepsko, oceny wymykają się spod kontroli. Czas to ogarnąć. Czekamy na wiosnę i spacery! Wyniki morfologii chyba nie są najgorsze więc tragedii nie ma ;) Ominęło mnie najgorsze. uff . Czas przytyć naturalnie! obiecałam..

jedyny mój...


ocho. teraz czas na zestaw: Klaudia- telefon- New York ;) dzwoni.

niedziela, 21 lutego 2010

jeszcze tylko miesiąc!

Ogarniamy i jutro ruszamy do szkoły. Dziś słoneczko rozchmurzyło buzię i jest o wiele przyjemniej. Mamy 21 lutego, co oznacza dokładnie miesiąc do mojej kochanej wiosny! Chociaż mam nadzieję, że odwiedzi nas wcześniej i wreszcie pójdę na obiecany, utęskniony, wiosenny spacer z Kasią moją(śmiacie śmiaciem). Z Wojtkiem zaczynamy planować wakacje. Chciałabym dobrze wykorzystać każdą wolną chwilę, dlatego uważam, że to wcale nie jest za wcześnie. Ach wakacje.. Póki co jutro czwarta matematyka, dlatego niech mną ktoś mocno wstrząśnie zanim będzie za późno.

Ciągle mi Ciebie mało...
+ Michael Jackson- Fall again

poniedziałek, 15 lutego 2010

Nazywam się Hellgreuarda Pończocha, zdrobniale Helgunia. Urodziłam się 35 lutego 1773 roku w wiosce Hefalumpów i stamtąd zabrał mnie bociek.Mieszkam w igloo, a mój pies to Tede, ale tak naprawdę to nie jest pies tylko niedźwiedzio- pingwin. Jak nie ma śniegu to mieszkam w tipi i chodzę w majtkach z trzciny. wtedy mój pies już nie jest ani psem ani pingwinem ani niedźwiedziem tylko wężem boa, a nazywa się Teresa. Hielgiejda Wierkamło- tak moje imie i nazwisko brzmi w języku Majów. Lubię jeść kasztany i mam lewy łokieć BARDZIEJ. na lewej stopie mam wytatuowanego borsuka z musztardą na plecach. Mam jedno oko szklane jak... A moim marzeniem jest namalować uchem portret Britney Spears. Mam dwie siostry: jedna to Emeryna Pończocha Tafitczyk, a druga to Peltuana Pończocha III.

M jak Musztarda
20:52:03
B jak Borsuk
20:52:24
BZMNP jak Borsuk z musztardą na plecach

M.K - jak bujna wyobraźnia Mateusza Kolasińskiego :)

poza tym choruję, nie znoszę szkoły i tęsknię za słońcem! Reszta idealnie :)

niedziela, 14 lutego 2010

14.02.2010


...i po walentynkach. Dopiero teraz zaczynam doceniać takie święta. Atmosfera, Ty i ja. Właśnie tak miało być. Nie mogę się już doczekać następnego roku. mam nadzieję, że walentynki 2011 spędzę w tym samym towarzystwie, ponieważ tak mi najlepiej. Tylko na następny rok proszę bez dziwnych telefonów do mnie panie nieznajomy..

-kocham kiedy odruchowo wplatasz palce w moje włosy.

środa, 10 lutego 2010

W JAK WSZYSTKO

Rozróżnić zakochanie od zauroczenia- to był mój cel. Na chwilę obecną wszystko mi jedno. Czy to normalne, że patrząc na nauczyciela widzę w nim Ciebie? Pewnie nie, ale mi jest z tym dobrze, ba! wspaniale! Każde spojrzenie, każde słowo, każdy krok w moją stronę powoduje uśmiech na mojej twarzy. Czuję jakbym była marionetką: na hasło "FOJTEK" szaleję.
Ja Klaudia boska Kozłowska jestem szczęśliwa!!!! dzięki chłopcowi mojemu Wojciechowi Krzyżewskiemu!

"nie poddamy się" - to są najpiękniejsze prawdziwe słowa jakie do tej pory usłyszałam.
PS do walentynek cztery dni!

- a to Twoje ulubione zdjęcie :)

środa, 3 lutego 2010

be the one

Uśmiecham się czytając smsy, uśmiecham się przypominając sobie sny(wciąż je odwiedzasz), uśmiecham się gdy mam Cię między uchem, a poduszką. Uśmiecham się nawet na najtępszą myśl o Tobie. Ale czy jestem szczęśliwa? Tych ferii na pewno nie zaliczę do najlepszych. Za dużo myślę, za mało robię, co jest przyczyną braku humoru. Wyobraźnia działa cuda. Czyżby znowu w mojej głowie urodziło się za dużo? Zrób coś z tym, nie pozwól mi na kolejny krok w jego stronę wtedy, gdy on twardo stoi w miejscu.
Kasiu... złamałam zasadę z punktu 3- znowu.
Cztery ściany mojego pokoju wypełnia muzyka Michaela Jacksona, który działa na mnie kojąco. Ostatniej nocy przez mój pokój przeszło tornado, na szczęście teraz wygląda to juz całkiem inaczej. Czuję się nieco pedantycznie. Może dlatego, że chciałabym żeby taki porządek zapanował w mojej głowie...

tęsknie, bardzo tęsknie

środa, 27 stycznia 2010

obok jesteś wciąż i nie ma Cię


27.01.1998 g.21.00 -byłam młoda, skakałam jak szalona ze szczęścia, "MAM BRACISZKA!" - wtedy jeszcze nie wiedziałam, że moja mama urodziła anioła...
Czasami myślę, że Jego śmierć to moja wina, a nie tej wstrętnej choroby. Bo przecież to ja kiedyś nazwałam Go Aniołem- nieświadomie. To ja przebierałam Go za anioła, doczepiałam mu skrzydła i robiłam zdjęcia- nieświadomie. Dziś w nocy zastanawiałam się jakiego Cię pamiętam. Zostały tylko zdjęcia, kilka nagrań, ślady Twoich zabaw na szafie w przedpokoju :) i mnóstwo wspomnień. Jednak z roku na rok czuję, że się coś wypala. Mam w głowie tylko jakiś zarys Twojej twarzy, a gdy nie mogę sobie przypomnieć jak wyglądałeś- biegnę po pierwszy lepszy album. Jak będzie to wyglądało za kolejne 8 lat? Jedno jest pewne: dziś zrobię wszystko, żeby choć na krótką chwilę przenieść się kilka lat wstecz.
Fryderyk Nietzsche mowił "ulubieńcy bogów umierają młodo". Mam tylko nadzieję, że Tam jest Ci lepiej niż tu, w domu. Tęsknię...
Jesteś daleko, lecz blisko serca mego,
Cokolwiek by było złego czy dobrego.
"Bo nie ma większej miłości niż ta, gdy ktoś życie oddaje bym ja mógł żyć."
27.01.1998 - 26.11.2002
Kamil [*]

poniedziałek, 25 stycznia 2010

zaczynamy..

Wstępów nie będzie, ponieważ jest to zwyczajnie ciąg dalszy upamiętnienia kilku chwil z życia hustawkiuczuc, czyli właśnie mnie. Teraz bez oporu będę mogła pisać tu o WSZYSTKIM,nie zważając na to, co kto pomysli.

Zmieniło się sporo. Dzis dowiedziałam się, że mam chłopaka. Jak się z tym czuję? Pierwsza myśl: "mam to, co chciałam"
. Jakby to było dziś,pamiętam gdy spiesząc po schodach na lekcję chemii spowolniło mnie ściągnięcie mojego wzroku przez jakiegoś pierwszaka. jakiegoś... nie mogłam oderwać od niego wzroku, a on chyba czuł to samo. to był właśnie mój wymarzony wysoki,niebieskooki blondyn. jak mogłam wczesniej nie zwrócić na niego uwagi. jakby przez mgłę usłyszałam tylko glos Karoliny: "chcesz go uwieść czy jak?" obdarowałam go usmiechem i wzamian dostałam to samo, a na drugi dzień sytuacja się powtórzyła i tak było przez kolejne dni, aż w końcu "nasza-klasa conecting people" i tak do pierwszego spotkania w czwórkę,które nie do końca wypaliło. "tak Cię pragnę"- śpiewam do tej pory. Potem gg, smsy i dziwne słowa: "zależy mi". Budząc się i zasypiając myślałam o nim, nie zdradzając tego nikomu. Na chwilę obecną moge przyznać, że jestem uzależniona od każdego smsa, każdego telefonu. I tylko w moim przypadku może nastąpić płacz z powodu wolnego od szkoły, "bo przecież nie będę go tyle widziała". Na szczęscie ta sprawa tez jest wyjaśniona, więc już teraz myślę co by zmienić w pokoju żeby bardziej mu się spodobała atmosfera na "pierwszej randce". Jestem szczęśliwa,czuję się zadbana i wiem, że jest ktoś kto bardzo chce mojego szczęścia.


-zdjęcie przed połowinkami. 15.01.10 - z Karoliną;* szczęśliwa x2