niedziela, 20 marca 2011


Choruję na bezradność. Moim lekarstwem jest bezsilność.
"Do Jezusa uciekaj, gdy Ci ciężko i smutno, proś Go o światło, siłę i będzie dobrze"

piątek, 11 marca 2011


Nawiązując do imprezy z ostatniej notki, nawet na nią nie poszłam. Minus dla rozrywki. Ale dzięki temu mogliśmy spokojnie porozmawiać. Jak kiedyś powiedzieliśmy sobie o wszystkim, przy czym tym razem ton nie zdradził naszego gniewu i obeszło się bez kłótni. Duży plus dla nas. Sprawa z Zabrodzia wyjaśniona i oddzielona grubą kreską.
Za mną Dzień Kobiet spędzony z właściwą osobą we właściwym miejscu. Jeszcze raz bardzo dziękuję. To było idealne.
Są wyniki holtera. Nie ma tragedii, jestem zdrowa :) tylko stres stres i jeszcze raz stres. Przynajmniej dowiedziałam się jakie pulsy miewam na matmie- 156.
Matma.. wstrętna matma poprawiona! uff
a dziś piątek, a ja.. mam zamiar się uczyć! Nie ma lipy.

sobota, 5 marca 2011

zabrodzie

Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu Twojej świadomości, bezpowrotnie.
Chciałabym przez judasze oczu twoich łagodnych spojrzeć kto tam? kto jest w środku?
Chciałabym stanąć z boku i obserwować, tylko obserwować.
Wczoraj znowu zdałam sobie sprawę z tego, że muszę zacząć żyć dla siebie, swoim życiem. Ale gdy zaczyna Ci czegoś brakować, robisz wszystko, by ktoś mógł Ci go zastąpić. Nasz związek wisi na ostatnim, cienkim włosku. Po raz kolejny pytam co z nami będzie. Chciałabym zmyć z siebie każdą brudną myśl po czym będąc już na dobrej drodze nie chcę znać powrotu. Chcę iść, zawsze do przodu. Potrzebuję tylko jednej pary rąk, która wyciągnie mnie z tego bagna, w którym przyszło mi żyć. W jedną lub w drugą stronę- muszę zdecydować.
Dziś będę się tylko bawić! Ostatki part 2. Tym razem nie pozwolę, być coś to popsuło.