poniedziałek, 22 września 2014

Ty mnie zbierasz i z powrotem sklejasz

Ciut ochłonęłam, napiszę coś więcej...
W jednej chwili wydaje się, że już wszystko zostało poukładane, a czas żałoby i największej tęsknoty za jego obecnością minął, że już nie potrzebuję... Jednak są chwile jak ta, gdy słyszę w kościele na ślubie dobrze znane słowa: "(...)wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje(...)" - i tamta chwila mija szybko -znów widzę jego twarz, mimo że obok stoi inny mężczyzna. W jednej osobie zamknęłam wszystkie definicje miłości. Jest wszędzie. Wydaje się, że to wszystko było już moje i gdzie to przepadło? Czy te słowa naprawdę nic dla niego nie znaczyły? Dobrze się bawił przez miesiąc rozłąki, podczas gdy ja nie przestawałam płakać. Później znów przyszedł poudawać, bo miał chwilę słabości jednak udowodnił, że nic nie jest warty. Rozchwiany emocjonalnie(przecpany?)-jednego dnia kocha, drugiego nie chce, trzeciego jest impreza, czwartego inna, piątego znów ja. Nie tęsknię za mężczyzną, który skrzywdził, zawiódł. Tęsknię za planami, marzeniami o naszej najlepszej przyszłości.
Mogę myśleć o jutrzejszym dniu i mam ochotę wykorzystać każdą jego chwilę najlepiej- chce mi się żyć! Tylko jak myśleć o kolejnych dniach, miesiącach, latach? Czy kiedykolwiek uda mi się jeszcze komuś zaufać, poświęcić się, spojrzeć na innego mężczyznę tak, jak patrzyłam na niego?
Dwa lata to tak dużo. Dwa lata to tak mało. Oddałam mu całą siebie na tak krótko. Oddałam mu całą siebie na tak długo...
Nie czuję się już sama. Są osoby, które wypełniły wolny czas. Wyjazd do Londynu i Gdańska był jak balsam dla duszy. Odpoczęłam psychicznie. Wiele do mnie dotarło, zrozumiałam sporo. Udowodniłam sobie, że potrafię być najszczęśliwsza, bo są do tego powody. Pojawił się Mateusz, a tydzień później już razem bawiliśmy się na weselu jego przyjaciela. Było cudownie. On i jego znajomi bawią się w zupełnie inny sposób. Żaden nie potrzebuje białej kreski by być szczęśliwym. Postanowiłam nie wrzucać każdego faceta do wora pod tytułem: "kutas". Było najlepiej, choć nie wierzyłam, że tak można.
Tylko znów wróciłam do pieprzonejwarszawy i zobaczyłam jego...
Czekam do lutego/marca i uciekam stąd!

Mówił "kocham" - to były tylko słowa
Zapatrzona- wierzyłam w każdy gest
Nie słyszałam co mówili mi
Wciąż od nowa zaczynałam żyć z nim
Czekam na ten moment, by uwolnić się od wczoraj
Marzę by zapomnieć....


acha..i złapałam welon!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz