czwartek, 16 września 2010

bym z kamienia była


"I nie, nie chcę płakać, Panie mój! Uczyń bym była z kamienia. Bym z kamienia była znów!" Dawniej wszystko było inne. Potrafiłam odnaleźć najmniejszy powód, by móc się śmiać. Dziś nie umiem. Chyba za dużo mnie życie doświadczyło, bym potrafiła. A może to wciąż za mało? Wysiadam.. Tęsknię... czy można tęsknić za nieznanym? Chyba tak. Chcę ciszy, spokoju, miłości, ciepła, bliskiej osoby, prawdy, szczerości, zrozumienia. Czy to tak wiele? Chowam się, zamykam w pokoju i płaczę. Ale nawet tu nie jest mi dobrze. Znów problemy zaleczam snem. Budzę się, za ścianą znów to samo. Więc znów płaczę.
Nie cierpię ludzi bez równowagi emocjonalnej i duchowej, nieuporządkowanych w myśleniu i wyznawanych wartościach.Nie cierpię braku cierpliwości, unikania kontaktu z rzeczywistością i z konsekwencjami własnych zachowań. W takim razie będąc w takim otoczeniu nie cierpię siebie samej.
Ile można prosić? Ile można się modlić? Ile można płakać? Ile można stracić nerwów przez jednego "wrzoda na dupie"? PYTAM!
Czy ktoś mnie rozumie? Czy ktoś mnie słucha? Czy ktoś potrafi mi pomóc?


Kocham Cię Mamo! Wyciągnę nas z tego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz