niedziela, 5 grudnia 2010

Piękne jest to, co szybko się kończy. Wzięłam głęboki oddech, znalazłam czas dla siebie, wyspałam się i przeczytałam książkę. Zdążyłam nawet marudzić, narzekać, krzyczeć i śmiać się w głos i płakać. Ten weekend zdecydowanie zaliczę do tych, w których zorientowałam się, że są weekendem. Byliśmy na sankach, co mimo bólu przemarzniętych paluszków będę zawsze dobrze wspominać. Jeszcze mamy troszkę do zrobienia w tą zimę. I zdjęcia zdjęcia Siarczek! Musimy mieć dużo zdjęć!
Tańczymy już poloneza, a ja udowadniam sobie, że nawet po tak przyjemnym wfie można mieć zakwasy. Zaczynam obmyślać prezenty świąteczne i czas najwyższy wybrać się do Warszawy po sukienusię. Myślę tu oczywiście o weselu, bo ostatnimi czasy wyraz "studniówka" wywołuje u mnie obrzydzenie.
Zastanawiam się jak w tamtym roku mogłam spacerować bez czapki.. Dziś wydaje mi się to niemożliwe. Mimo tej brzydkiej, mroźnej zimy jesteśmy szczęśliwi. Tęsknimy za komarami i plażą. Tęsknimy za każdą chwilą naszych wakacji, ale pewne jest to, że te wakacje będą jeszcze lepsze! Szalenie Cię kocham Siurdi! Wytrzymamy tą zimę. Kto jak nie my?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz